W piątek wywiesiłam pierwsze karmniki dla ptaszków. Jeden nowy, taki jak mają Ania i Bogdzia - tubę i jeden bardziej tradycyjny, ale pleciony z witek brzozowych. Ten, który mój M skonstruował w ub. roku niestety przymarzł i nie mogę go wyrwać i przenieść w dobre miejsce, wiec jest w tej chwili bezużyteczy. Przez 3 dni była cisza, żadnych odwiedzających, ale od poniedziałku zaczął się mały ruch. A piszę o tym, bo dziś widziałam zabawną sytuację. Przyleciał grubodziób i najwyraźniej nie odpowiada mu "parkowanie" na moich karmnikach. Zdecydował się wpakować do środka karmnika z brzozy. Nie wiem jak on to zrobił, ale wcisnął się między szczebelkami. Obracanie się w środku ciężko mu szło. Jak wystawił ogon pomiędzy szczebelki to jeszcze jakoś się mieścił. Dobrze, że nie najadł się za dużo, bo móglby nie wyjść

Zdjęcia wyjątkowo kiepskie, bo akurat kombinowałam z ustawianiem przesłony, na dodatek padał śnieg, ale coś widać. Szybko odfrunął, bo zniecierpliwione sikorki go przegoniły i nie miałam możliwości zrobienia zdjęć na lepszych ustawieniach.