Pogięło mnie...dosłownie!
Wczoraj nie mogłam rano z łóżka wstać, Mama (pielęgniarka) mi na ratunek o 6 rano przyleciała, rozmasowała, Mąż termofor zagrzał i maścią wysmarował, ketonal wzięłam i jakoś dalam radę - ale łzami się zalewałam z bólu! I tak się kończy walka z chwastami - jakby nie patrzeć - zawsze przegrana! Dziś już lepiej, ale do skarpy już się raczej nie zbliżam - tam wyrywanie chwastów to istne cyrkowe akrobacje :/
Kupiłam sobie wczoraj różowe gaury

Bardzo mi się u Domi podobała i czaiłam się na nią i w końcu mam

Chyba jeszcze białą dokupię (o ile będzie jeszcze) bo były większe i kwitnące - a te różowe już po kwitnieniu...
Na łupach szpermarketowych opolowałam dwa druciane białe krzesła na ogród - zawsze mi się takie podobały, więc nie przeszłam obok nich obojętnie ! Bedę musiała je wyczyścić i odmalować, ale na razie stoją takie i się z nimi opatrujemy

Bardzo lubię wszelkie druciane rzeczy, dlatego też znoszę do ogrodu (ku zgrozie mojego D.) wszelkie druciane kosze i kipy, niektóre są dla mnie siedziskiem, inne osłonkami na donice - na razie nie zdecydowałam się na ich pomalowanie, bo ciągle nie wiem na jaki kolor, ale do tych krzeseł to już chyba wiem, że powinny być białe

Chyba, że krzesła też dostaną inny kolor...
____________________
Ogród Marty - Kochaj i podążaj za marzeniami...