Cóż za komplement! Urosłam ze 2 cm.
Przed przyjściem na ogrodowisko wydawało mi się, że ja tyle wiem. Wśród znajomych i rodziny, to znawczynią roślin i ich stanowisk byłam. Nawet nazwy łacińskie jakoś mi się łatwo zapamiętywały. Czytałam namiętnie każdy numer działkowca i Mojego pięknego ogrodu i to po kilka razy. Kiedyś brat chciał mi pokazać jakiś program do projektowania ogrodów. Wgrał, uruchomił i tłumaczy:
- Tu masz spis roślin po polsku i po łacinie. No dajmy na to ustawimy łacinę i w tym miejscu posadzimy coś co nazywa się (akurat było na "a") abies koreana.
Ja mu na to:
- Aaaa... Jodła koreańska. Ładne drzewo, szyszki, itd.
Brat zaskoczony, próbuje dalej:
- To może teraz Acer platanoides Globosum.
Na to ja:
- Klon zwyczajny Globosum
Bratu szczęka opadła i już więcej nie próbował. A mi się po prostu udało, bo przy wnikliwym teście zaraz bym odpadła.
Na ogrodowisku nikomu tym nie zaimponuję, bo to chleb powszedni, ale w oczach brata stałam się fachowcem.
Takie tam wypociny...