Ania i Gabik dzięki za współczucie. Dobrze się mogłam dzisiaj spóźnić, opatrzność jakaś Ale wściekła jestem z powodu straconej kasy i na samą siebie, że robię dwadzieścia rzeczy naraz i na prostej rzeczy skupić się w pracy nie mogę i nawet sobie biletu nie umię dobrze zarezerwować!!!!
Ale przynajmniej zaoppiekowałam się w czasie odprawy starszym panem, który pierwszy raz leciał samolotem ( sam)na operację do Warszawy. Jakże mi go było żal gdy kazali mu wszystko zdejmować w czasie kontroli, nawet szelki od spodni... Na szczęście strażniczka nie była sfrustrowaną babą i te szelki odpuściła...
Tak się uśmiechnęłam na myśl bo ten miły Pan przypominał mojego tatę, pewnie tak samo byłby przerażony i poczułam się znów jak córka
Linka nie zdradzę, zmieniam tryb życia. O 6:45 okazało się, że zrobiłam sobie rezerwację na lot wczoraj.... Kurczy teraz zarezerowałam kolejny i czekam na odlot. Będę miała godzinę spóźnienia i 350 zł w plecy...
Wiecie jakie to uczucie gdy nie ma cię na liście pasażerów, ja już wiem... I jest gorsze niż jak się wsiądzie do złego pociągu, najbardziej kosztowne..... Dzisiaj idę spać o 22...
Marzenka, współczuję! uczucie znam nieco podobne ..... jak się spóźniłam na pociąg jadąc na egzaminy wstępne na studia do Wawy.... zobaczyłam takie 2 czerwone światła....znikające....dobrze, że jechałam kilka dni wcześniej, bo nie wiem czym bym się dzisiaj zajmowała
Ja też Naopoleonem ani Źelazną Damą nie jestem i sypiam 6 godzin, przy 7 jestem szczęśliwa, , 8 za duźo.... A poniżej 6 co od stycznia (zawarcia związku z ogrodowiskiem) jest normą ... Może geniuszem dzięki ogrodowisku zostanę
hehe, Marzena czego Ci życzę !
6-7 to optymalnie, ja już odpuszczam czasem Ogrodowisko, bo inna rzeczy zawalam !
no ale ja siędze tu dłużej (na początku też siedziałam bez umiaru i pisałam na forum, że to powinno się leczyc )