Co zrobić, zła diagnoza była od początku. Pierwszy lekarz w ogóle nie zlecił rentgena, a drugi nie zauważył odprysku kości. Najpierw miałam kwalifikacje na skręcenie, a teraz na złamanie. W 6-tym tygodniu nie ma już mowy o gipsie. Cały czas miałam ortezę, więc to się wszystko lekko ruszało, a powinno być całkowicie w gipsie. Od wczoraj chodzę o jednej kuli. Mam nadzieję, że rehabilitacja pomoże mi i noga będzie sprawna. Boję się, że może puchnąć albo boleć po całym dniu. Będę się martwić później. Teraz chcę już chodzić i niczego bardziej nie pragnę w tej chwili. Boli mniej, ale cały czas stopę mam owiniętą bandażem i założoną ortezę. Brakuje mi ogrodu i biegania, choć posadziłam wspólnie z córką berberysy w sobotę. Na razie nie ma co pokazywać, ale nadrobię na pewno. Pogoda była piękna, ale dzisiaj się zepsuło. Wieje niemiłosiernie.
Nie będę narzekać i chcę już myśleć o tym zdarzeniu - było minęło. A dla wszystkich czytających mój wątek mam radę w przypadkach ortopedycznych, skręcenia, zwichnięcia itp. czyli urazy tzw. tkanek miękich. Zawsze żądajcie rentgena i najlepiej sprawdźcie u co najmniej dwóch lekarzy zdjęcie. Ja i tak już żadnemu nie zaufam.
____________________
borówcowy
wizytowka