A ja pooglądałam zdjęcia....i ryczeć mi się chce. Miałam dziś doła a mam mega doła

.
Cieszyłam się na zakładanie naszego ogrodu a tu nic nie wychodzi...teren który pryskaliśmy na jesieni przeciwko perzowi, i wydawał się do teraz ok...zaczyna kiełkować

. Co ja poradzę na to, że obok pola i sąsiedzi, którzy mają "ogrody"

. Po tych burzach ostatnio, po przekopaniu i zawapnowaniu terenu - deszcz wybił z ziemi kupę brudu a myślałam, że wszystko jest pooczyszczane. Wyszły korzenie martwego perzu, całkiem zieloniutki perz, jakieś szkiełka i butelka po małej wódce :/ (kupiłam gotowy dom, nie stawiałam go więc nie panowałam nad terenem budowy).
Siatka sąsiadów z dwóch stron w fatalnym stanie, ale nie chcą robić ogrodzenia a ja nie mogę teraz pozwolić sobie na wydanie tylu pieniędzy aby sama wszystko grodzić. Zrobiliśmy przód i tył w tamtym roku i koniec....mogę się próbować poosłaniać, ale to też nie takie proste.
Mam wrażenie, że nie było w ogóle sensu ani marzyć ani planowac żadnego ogrodu, trzeba było posiać byle jaką trawę aby się nie kurzylo i już. A ja chciałam wszystko zobić sama, mieć poczucie, że tworzę coś, dbam o to, że realizuję swoją wizję a mam wrażenie, że nie powinnam się za to w ogóle zabierać.
Najchętniej teraz dałabym sobie spokój ze wszystkim i rzuciła to, ale jak na złość oczekiwane rośliny których długo nie było zostały dziś właśnie zakupione i jadą do mnie teraz, pewnie w nocy przyjadą....


Oglądam stary wątek Danusi i patrzę jak ten ogród powoli powstawał ale mam przeczucia, że ja coś robię w nie takiej kolejności i może ja się do tego nie nadaję
____________________
Pozdrawiam Gosia - zapraszam do nowo założonego ogródka tutaj
Malwesowy ogródek
a dla wytrwałych historia powstawania:
Projekt i tworzenie