Agnieszka
13:07, 31 maj 2011

Dołączył: 01 sty 2011
Posty: 934
Dziś mogę powiedzieć: wyszło wszystko świetnie! 
Kosztowało nas to ogromnie dużo wysiłku. Nie mieliśmy wolnej chwili od lutego, kiedy zaczęliśmy malowanie całego domu. Musieliśmy się wyrobić do marca z malowaniem i sprzątaniem po malowaniu, wykańczaniem rzeczy zaległych, bo przecież w marcu trzeba było już ruszyć do ogrodu. Jednak 800m2 ścian wcale nie dało się tak łatwo ogarnąć, nie wspomnę już bałaganu związanego z takim malowaniem: przenoszenia rzeczy i mebli z jednego pokoju do drugiego, potem z powrotem, mycie tego, co się zabrudziło, ustawianie na nowo książek, szkieł, itd....
Jakoś się jednak udało
A potem ogród. Tak naprawdę mogę powiedzieć, że ogród fizycznie nas wykończył. Mój wniosek na dzień dzisiejszy jest taki: to wszystko powinnam była zrobić rok wcześniej!!!
Ale tego niestety nie wymyśliłam.... Będę mądrzejsza następnym razem....
Nie spodziewałam się, że moje rośliny będą już miały tak rozrośnięty system korzeniowy, że wykopywanie ich będzie tak ogromnym wysiłkiem, przenoszenie i ponowne wkopywanie - również. Wiele roślin zostało wywiezionych do innych ogrodów, a i to na moich plecach, moimi ręcamy
. Kręgosłup wcale nam za ten wysiłek nie dziękował...
a nawet wręcz przeciwnie!
Na dwa tygodnie przed Komunią zmęczenie się już skumulowało, siły nas opuszczały, zapał pomału też.... Coś tam zrobiliśmy i padaliśmy z nóg na przynajmniej godzinę czasu. Na szczęście to już była końcówka
. Ogród zaczął nareszcie wyglądać tak, jak chciałam, przynajmniej w przybliżeniu, bo nowe rośliny są jeszcze dość młode, muszą się rozrosnąć.

Kosztowało nas to ogromnie dużo wysiłku. Nie mieliśmy wolnej chwili od lutego, kiedy zaczęliśmy malowanie całego domu. Musieliśmy się wyrobić do marca z malowaniem i sprzątaniem po malowaniu, wykańczaniem rzeczy zaległych, bo przecież w marcu trzeba było już ruszyć do ogrodu. Jednak 800m2 ścian wcale nie dało się tak łatwo ogarnąć, nie wspomnę już bałaganu związanego z takim malowaniem: przenoszenia rzeczy i mebli z jednego pokoju do drugiego, potem z powrotem, mycie tego, co się zabrudziło, ustawianie na nowo książek, szkieł, itd....
Jakoś się jednak udało

A potem ogród. Tak naprawdę mogę powiedzieć, że ogród fizycznie nas wykończył. Mój wniosek na dzień dzisiejszy jest taki: to wszystko powinnam była zrobić rok wcześniej!!!
Ale tego niestety nie wymyśliłam.... Będę mądrzejsza następnym razem....

Nie spodziewałam się, że moje rośliny będą już miały tak rozrośnięty system korzeniowy, że wykopywanie ich będzie tak ogromnym wysiłkiem, przenoszenie i ponowne wkopywanie - również. Wiele roślin zostało wywiezionych do innych ogrodów, a i to na moich plecach, moimi ręcamy


Na dwa tygodnie przed Komunią zmęczenie się już skumulowało, siły nas opuszczały, zapał pomału też.... Coś tam zrobiliśmy i padaliśmy z nóg na przynajmniej godzinę czasu. Na szczęście to już była końcówka

____________________
Agnieszkowy ogródek
Agnieszkowy ogródek