Pozdrawiam Beta, w sprawie nastolatek niestety nie mam nic sensownego do powiedzenia, sama zupelnie inne mam wspomnienia z tego okresu - raczej za dużo mnie interesowało, czasu na nic nie miałam, a o tym, że młodym ludziom może wszystko zwisać i nic ich nie obchodzi, to czytałam wiele lat później w książkach o psychologii. Przysięgam, ze takiego zjawiska z liceum nie przypominam sobie. To chyba efekt jakichś późniejszych złych wpływów, telewizji, idiotycznej literatury i nie wiem czego jeszcze. Ja ten okres licealny wspominam jako czas, gdy najwięcej się dowiadywałam, czytałam (kto by mnie dziś zmusił do czytania Dostojewskiego czy Remarque'a?), a jak nie czytałam to całe dnie spędzalam w stajni. Więc zupełnie nie wiem co można poradzić mamie nastolatki, której się nic nie chce. Może nie trafiła na to, co ja na prawdę może zainteresować? Bo to, że szkoła nie daje specjalnego bodźca, to nawet nie dziwne, ale jest tyle rzeczy i spraw poza szkołą. Sport, teatr, sztuka - zazwyczaj tym nastolatki się w moich czasach zajmowały. ALe czym zajmują się dziś? No zabij, nie wiem. Ale może się dowiedz i lekko ją popchnij w jakims kierunku. Moja jedna koleżanka, która ma juz dorosłe dzieci, miała tez kłopot z buntująca się nastoletnią córką, która była już bliska wywalenia ze szkoły, zaczynała palić i pić, czyli na prawdę taki już hard core. I pewnego dnia zabrała tę córkę przypadkiem na przedstawienie takiego alternatywnego teatru, który współpracował z pedagogami ulicy w złej dzielnicy Warszawy, pomagał takim zaniedbanym dzieciom oraz uchodźcami w Polsce się zajmował. I stał się cud! Panienka zaczęła pomagać przy tych uchodźcach, bywac w ośrodku dla uchodźców, brac udział w róznych programach dla nich i z leniwej, mającej wszystko w nosie panienki, stała się zaangażowaną, myslącą, cięzko pracująca osobą, z która wreszcie można normalnie porozmawiać. To taki przykład tylko, ale może jakoś Cię natchnie. Pozdrawiam ciepło
