Kochani jesteście, wspierając mnie w ogrodowej niemocy

. Jakoś łatwiej patrzeć na rosnące tu i ówdzie trawy i inne chwasty. Zresztą już zapanował porządek, przynajmniej na jakiś czas. Pojawiła się dzisiaj rano ekipa, na którą właściwie już przestałam czekać. Chwastów nie ma, trawnik nawieziony, czekające od ubiegłego sezonu rośliny w donicach posadzone. Odetchnęłam z ulgą.
Agnieszko, jest tak jak piszesz, do tej świadomości dorasta się z wiekiem. Albo niespodziewana choroba w młodszym wieku przestawia dokumentnie skalę wartości.
Haniu, jak zwykle nic dodać nic ująć.
Rysko, witaj! Oj, żebyś wiedziała że jak nie boli to jest fajnie. Mój staw ma dopiero 2,5 tygodnia, ale już noga prawie nie boli. Efekt póki co będzie połowiczy, bo druga strona też do remontu

. No ale światło w tunelu coraz wyraźniejsze.
Basiu, najbardziej to się boję że później sobie nie poradzę z zielskiem. A o tym że ogród sobie potrafi sam poradzić to już raz się przekonałam. Wszak zostawiłam na pastwę losu mój poprzedni na jakiś czas.
____________________
Jola, nieco na zachód od Trójmiasta -
Ogród z przeszłością (+)
Wizytówka (+)
Znowu na wsi - aktualny