Dzień dobry przyszłam się przywitać oficjalnie, bo tak po kryjomu już kiedyś zwiedzałam Twój ogród Anitko. Podziwiam Wasze zmagania i efekt jaki uzyskaliście. Widać Wasz wspaniały dialog z przyrodą, która odwdzięcza się wspaniale. Cały ogród jest piękny o każdej porze roku, a okrągły placyk z czosnkami cudowny. Kiedyś myślałam, że mam ładny ogródek, ale się myliłam. Wiem, że sami tworzymy nasze magiczne miejsca i na pewno uda mi się coś ładnego. Pozdrawiam
A wiesz, że ta nasza kotka, to znajda? Piękna prawda?
Historia pojawienia się kota w domu, w którym mieszkał już pies, jest dość osobliwa.... Jak zaczęliśmy budować dom, a mój syn był jeszcze wtedy dość mały, marzył o kocie. Obiecałam mu, że jak wprowadzimy się do naszego domu, to na pewno jakiś kotek się w nim pojawi. Miałam jednak na myśli koty sąsiadów plątające się po naszej działce. Mieliśmy przecież dużego dorosłego psa i wówczas nie bardzo mogłam sobie wyobrazić psa i kota pod jednym dachem.
Którąś niedzielę, na 3 tygodnie przed naszą przeprowadzką do nowego domu pojechaliśmy z mężem i synem i psem (córka była na koloniach) na cmentarz w Chorzowie, odwiedzić groby moich dziadków. Obok jest park znany mi z dzieciństwa, gdzie spędzałam wiele szczęśliwych chwil z moimi dziadkami. Urządzono tam wspaniały plac zabaw dla dzieci. Poszliśmy tam z synem, żeby mógł się pobawić. Usiedliśmy na jednej z ławek i w pewnym momencie mój pies mocno się ożywił i mimo potwornego upału i zmęczenia, zaczął mnie gwałtownie ciągnąć prosto w krzaki róż. Zachowywał się tak dziwnie, że myślałam w pierwszej chwili, że znalazł tam jeża. Okazało się po chwili, że w krzakach siedział wystraszony i strasznie zabiedzony maleńki kotek. Mógł nie mieć nawet 6 tygodni. Udało nam się go stamtąd wyciągnąć i jak mój syn zobaczył kota, to już wiedziałam, że nie mogę go tu zostawić. Ale zaczęłam pytać czy ktoś kota nie zgubił, nikt się nie zainteresował, więc cóż, wzięłam go za pazuchę i pojechaliśmy z kotem do... teściowej, u której tuż przed przeprowadzką przebywał syn. My zaś mieszkaliśmy w wynajmowanym na czas budowy piętrze domu znajomych, zero warunków na dodatkowe zwierzę. Teściowa znana z kompletnego braku zamiłowania do zwierząt, myślałam że mnie z tym kotem wywali, ale jak go zobaczyła, przeszła metamorfozę totalną, normalnie miłość od pierwszego wejrzenia. No i co, kot został z nami i jest już 7 rok. Pies - labrador o łagodnej naturze, szybko zaakceptował nowego przyjaciela. Okazało się zresztą, że to nie kot tylko kotka Fado jest najwspanialszym towarzyszem naszej rodziny i chodzi z nami na spacer, prawie jak pies Osobliwe jest również to, że kotka z psem śpią czasem w jednym kojcu. Niesamowity widok Ale jak siedzę na kanapie, najczęściej kładzie mi się na brzuchu lub udach, wcześniej wykonując masaż i widać, że jej tak najprzyjemniej
Widzisz, a ja co roku sobie obiecuję, że ostatni raz spędzam w ten sposób święta, ale nie mam serca zostawić rodziców samych na święta i wyjechać gdzieś w tym czasie z rodziną.
Dziękuję za życzenia, Tobie też wszystkiego naj... w Nowym Roku
Mało mnie tutaj, bo w pracy miałam urwanie głowy, wiankowanie skończyłam w czwartek przed Wigilią, następne na Wielkanoc. Dziś też byłam w pracy już 6.30, ale jutro pierwszy raz od nie pamiętam już kiedy mam nareszcie urlop w Sylwestra i mogę w spokoju zrobić się na bóstwo przed wyjściem na imprezę