Bogdzia, mam smutną wiadomość…Aleksandria od ciebie nie wypuściła jeszcze ani jednego listka. Nie wiem co jej się stało, ale chyba nic z niej nie będzie. W kwietniu miałam wrażenie jakby coś próbowało z łodyżki kiełkować, ale po porannych przymrozkach przestało i do tej pory nic. Ja specjalnie dla niej rabatkę stworzyłam a ona mi taki numer wywinęła….Tak myślę, że zostawię ją jeszcze na trochę może się namyśli….chociaż prawdę mówiąc już tracę po woli nadzieję….
A teraz coś weselszego. Przyfrunął do mojego „szmaragdowego” ptaszek…nie mam pojęcia co to za jegomość, ale był bardzo zabawny. Wszędzie go pełno, siadał sobie na wszystkim co odstawało od ziemi. Usiadł na ławce w momencie kiedy ja też na niej siedziałam (jakiś metr ode mnie), mam trzy ważki (te od paniprzyrody) wbite jedna obok drugiej, a on przeskakiwał z jednej na drugą i musiał „zaliczyć” wszystkie 3, a potem bez żadnych ceregieli wleciał ma moją werandę, przysiadł na chwilę na oknie, rozejrzał się i sobie wyfrunął. Próbowałam cyknąć mu fotki, ale był taki ruchliwy, że jak się przymierzyłam do zdjęcia to on już był w zupełnie innym miejscu. Udało mi się telefonem cyknąć tylko trzy zdjęcia i to niewyraźne bo z daleka.