Gosia, dziś to już nic nie ogarnę, bo cała trójka łącznie ze mną na antybiotykach, tylko M się trzyma, więc samo zalogowanie się tu to już wyczyn
Beta, listki sałaty rosnącej w szklarni już podjadam, także naprawdę polecam. Kulki miały być pod brzózkę Youngi w ogrodzie, ale Kinia przejęła i chyba dobrze, bo u mnie też okropnie wieje, a u niej przez balustradę nie przeleci. Drewutnię też sobie kiedyś tam sama wymyśliłam (mój M twierdzi, że to on, ale niech tam sobie żyje w błędzie

), teraz tylko trzeba dach jakoś ładniej pokryć, bo grad w zeszłym roku dziur narobił.
Żurawki najpierw poczyściłam, u tych dwóch gdzie były już korzenie zżarte to wymieniłam ziemię (ptaszki miały niezłą wyżerkę). Było wtedy dość zimno, więc polałam dursbanem, bo nic innego jeszcze wtedy by nie zadziałało. Podsypywałam na bieżąco kawą i w żurawkach na razie (odpukać) nie znalazłam nic (bo co kilka dni losowo je sprawdzam tak w ramach opuchlakowej paranoi). Teraz podlałam Ema5 z wrotyczem. Kilka dni temu larwy i dorosłego opuchlaka znalazłam w truskawkach i malinach, też polałam Ema5, ale rozchorowałam się i nie kopałam tam jeszcze. Generalnie nie było ich u mnie aż tak dużo, ale wolę je teraz zwalczać niż miałyby się rozprzestrzeniać. W jednym miejscu znalazłam tez pędraki, na nie też pójdzie Ema5 z wrotyczem, potem narobię naparów z samego wrotyczu, desek z jakimś lepem na dorosłe i jesienią nicienie tak na wszelki wypadek.
Pozdrawiam i lecę dalej marudzić, że się rozchorowałam.