Elu, warzywka też masz niczego sobie...... na widok szarlotki aż się zaśliniłam Pozdrawiam i smacznego życzę

eliza3 napisał(a)

Deszczowa sobota, padało w nocy, padało rano, pada teraz....
Co tu robić w dzień deszczowy...? Jak nie można do ogrodu, to można do kuchni i mamy szarlotkę do kawy.

O ja dzisiaj też ją zrobiłam! bo się chyba zaczął czas jabłkowy! Dużo mam spadów to trzeba je jakoś spożytkować

Te zielone spady szybko bym spożytkowała na surowo.... uwielbiam kwaśne i twarde jabłka

Aniu te akurat były nie do zjedzenia na surowo, powiem brzydko - gębę wykrzywiało na wszystkie strony, ale szarlotka wyszła świetna, goście wszystko zjedli i na niedzielę trzeba piec nową... może znowu ktoś zajrzy... Na razie zajrzało słonko, oby zostało na dłużej, bo po deszczowej sobocie, przydałaby się słoneczna niedziela

Na dobry dzień moja niezawodna różyczka, kwitnie całe lato, cieszy oczy i nie choruje, nazwy nie znam

Przyleciałam się przywitać i podziękować za odwiedziny. Przeczytałam, od początku. Pięknie u Ciebie! Pierwszy raz kwitną u mnie floksy i od razu mączniak. U Ciebie nie chorują? Takie piękne masz. Jak sobie z nim radzić? Pryskałam Kaptanem, po jakimś czasie Dithane i jak były mączne plamy tak są
Róże też masz piękne i lilie cudo! Ach, idę sobie jeszcze raz pooglądać

Kasiu floksami specjalnie się nie przejmuję. Mączniak też się u mnie pojawia, ale dopiero pod koniec sierpnia, kiedy kwiaty już przekwitną, więc je obcinam i po sprawie. Czasami psikam topsinem przed kwitnieniem w maju i po obcięciu, aby choroba się nie rozwijała. Generalnie nie lubią suszy i podlewania po liściach.
W ubiegłym roku mączniak wcale się nie pojawił, a w tym są już pierwsze objawy, więc nie wiem od czego to zależy?
Pozdrawiam

Czyli jak obetnę po kwitnieniu, to mączniak się nie "przechowa" do przyszłego roku?

Jeżeli lato będzie mokre i zimne to mączniak może się pojawić. ale spryskaj teraz środkiem przeciw grzybowym i wiosną przed pojawieniem się kwiatów.
Ja w tamtym roku nie miałam mączniaka, a teraz po tych zimnych i deszczowych dniach zaatakował. Obcięłam, spryskałam i mam nadzieję, że w przyszłym roku się nie pojawi

W ubiegłym roku miałam śliczną lawendę, niestety ta zima i jej nie oszczędziła... ale poobcinałam i odbiła.



Kwiatków miała niewiele, ale i tak się cieszę. Dokupiłam parę sadzonek, ale na lawendokosy trzeba będzie poczekać... w tym sezonie tylko tyle...



a woreczki będą musiały poczekać jeszcze rok...