Teraz za zimno na okna...świat się nie zawali.
Ja właśnie przy kawce z mlekiem siedzę i czytam sobie. Szkliwo właśnie powkładałam z powrotem, jutro jeszcze żyrandole mi zostały. Po pracy jutro chcę po jakąś zieleninę do wazonu jechać, potem jeszcze zwykłe sprzątanie i ...zamykam chałupę, na święta jedziemy tym razem do Córci. W poniedziałek do Pszczyny wstąpimy, podlać doniczki trzeba. I tak to minie sobie. Mieliśmy do Siostry jechać, ale oni wszyscy zarażają rumieniem, siostrzeniec ze szkoły przywlókł, więc to odpada. Niby ważniejsze te święta...ale ja nie czuję tego radosnego oczekiwania. Wolę święta u nas
Pokażę Wam tylko przybyłe cebulki i już mnie nie ma. Kiełki mają, ale je jutro w pracowej lodówce umieszczę, doczekać do gruntu muszą...do donic już nie sadzę!