W naszym obecnym ogrodzie mamy ślimory giganty . Wręcz nie do wiary. Najgorsze i prze prze wstrętne są czarne pręgowane. Dwa lata chodziłam wieczorami i zbierałam. Ale to było na nic. W zeszłym roku jednego dnia zasadziłam bazylię ok. 20cm. Rano byył już tylko małe kikuciki. Poddałam się. Tylko ogórki przetrwały ale tylko dlatego, że sadziłam bardzo póżno i to duże sadzonki. Natomiast u nas na pustyni jeszcze nie widziałam ani jednego ślimora. Sąsiedzi też twierdzą, że ich nie ma. Miałam sporego stresa ponieważ jesienią z mojego obecnego ogrodu wykopaliśmy kilkadziesiąt malin i melisę posadziliśmy na działce. Przez całą zimię się zastanawiałam czy oby razem z malinami nie przewiozłam wstręciuchów. Mama się śmieje, że jak pojawią się u nas ślimaki to mnie sąsiedzi na taczkach wywiozą.
Pozdrawiam Irenko serdecznie .
Witaj Irenko porannie,widzę,ze tez masz naparstnice.Jeszcze chwila i pokażą swoje piekno.Ja dostałam od naszej Ani,bo jej sie rozsiewaja i wyglada,ze bedę miała jedną różową,reszta białe lub kremowe,na razie w pąkach.
Julka moje szczęście się niedługo skończy, jak jeszcze popada, kawałek niżej mam tereny zalewowe... miejscowi nazywają to "żabiniec", trochę deszczu i tam woda stoi Dlatego przy tarasie unikałam sadzenia krzewów czy innego zielska.. Jak suchy rok to spoko, a jak mokry to plaga... 2 lata temu na szczęście miasto przeprowadzało odkomarzanie co 2 tygodnie.... i to był jedne dzień gdzie dało sie wyjść do ogrodu..
Ja też niemiłosiernie się boję tej plagi komarów, przy samej działce płynie rzeczka, wkoło niej tereny zalewowe, woda stoi bo już nie ma gdzie wsiąkać, i nadal w kieleckim leje ....... koszmar