Melduję, że przyswoiłam sobie instruktaż karmienia ptasząt zimowych. Ja tylko papugę karmię zimą (to znaczy cały rok ją karmię - nie bójta się ). Dzikie ptactwo żywi się u mnie namiętnie wiśniami i czereśniami prosto z drzewa. A zimą tylko słoninka. A tu widzę frykasy można podawać. Stołówkę trza unowocześnić i nowe menu wprowadzić Dzięki dziewczyny.
Z karmienia ptaków zimą została mi w pamięci przykra historia kiedy to sójka zaatakowała sikorkę i pozbawiła ja życia. Ptaszysko niemiłe. Nie przepadam za sójkami.
to jest fajne
ja nie karmie ptaków to zastrzeżona rola dla M ale uwielbiam patrzeć jak się zlatuja
i zachęciłyście mnie chyba zrobie alcję na kolejny karmnik
niestety rosnie mi z tych karmników choc co - pod spodem - ale trudno
Witaj Aniu,witaj Alinko.
Ja góralką zwać się nie śmiem,ale też większość wakacji spędzałam w górach.Znam ból szyi i karku od plecaka na stelażu i tempo narzucane przez tych co tylko by zdobywali ,ale byli tacy co lubili jak jak podziwiać.
Nie szłam zdobywać niebezpiecznych szczytów ,a takie moi znajomi zaliczali beze mnie .Ja rzadko robiłam coś z ryzykiem większym.
Nie wiem czy wygrywał lęk czy rozsądek jednak chyba moja wyobraźnia co może się stać jak ...?))))))
Raz o czym wiem kolega mało nie spadł ,a spadać było gdzie i zginąć bez śladu ...
Wystarczyły mi wędrówki i otaczająca mnie przyroda .Nie miłych niespodzianek jak deszcz czy burza nie uniknęłam wiadomo,ale to nie na moje żądanie takie atrakcje .
Dla tych co nie byli w górach ,schodzi się z góry o wiele gorzej ,a już po śliskich kamieniach po których jak po strumieniu płynie woda jest co najmniej ryzyko złamania sobie nogi czy ręki ,a to już trudniej znaleźć się na dole
Jaka piękna może być zima w górach,a raczej jakie góry piękne są zimą doświadczyłam tylko jeden raz .Bo wcześniej nie wierzyłam
Widziałam w Obi jak wróbel pił z ciurkadełka mogła się gapić i gapić robił to fantastycznie jak człowiek otwiera "usta"kiedy chcę się napić kranówki ))))
Anuś, długo mnie nie bylo. wir mnie porwał wir czyli codzienna bieganina + inne takie nieprzewidziane i niezbyt miłe... ale cóż, życie
Pooglądałam sobie liście u CIebie, kwitnącą magnolię (moja nie raczyła wypuścić ni pączka.. pogadam sobie z nią na wiosnę! ), cudne ptaszynki jedzące z karmniczków i pijące ze źródełka.. no i douczyłam się, że ptaki jedzą nie tylko ziarenka
U mnie piątek.. a to kiepski dzień na forumowanie.... wiec króciutko się witam.. melduję, że przymrozku nie było... wiatr wieje i chyba coś przywieje.... na razie za oknem słońce, chmury..... i kolorowe liście.....
Od jutra śnieg, deszcz..... szkoda....
Kolory coraz intensywniejsze....... czerwono-pomarańczowo-rózowe.... nietypowy kolor.... fotki przez szybę, wiec jakość taka sobie.. Red Sunsed.... nazwa adekwatna do koloru...
Dzisiaj myślałam o Tobie... dlaczego ? M pojechał do Rzeszowa i zanim pojechał opowiadałam mu o pięknym ogrodzie forumowej koleżanki. Żeby było śmieszniej pojechał do swojego kolegi forumowego, ale o innej tematyce.
Szkoda, że nie mogłam z nim pojechać, bo gdybym mogła... ? Kto wie? Pozdrawiam