Izo, dziękuję

Mus!
Przemku, to prawda. Parę centymetrów kolorowego szczęścia, a tyle radości

Oczy wytęsknione po zimowej szarówce wypatrują kolorów. Cieszę się nimi jak dziecko

Chodzę wkoło, oglądam, dogląda, cmokam z zachwytem i znowu oglądam

Pierwszy kwiat, pierwsza pszczółka, pierwszy motyl i tak pojawiają się kolejne powody do radości.
Aurelio, już niedługo kolejne oznaki wiosny. Już kwitną krokusy botaniczne, potem pojawią się wielkokwiatowe, iryski i tak dalej
Alinko, koniecznie zaproś ranniki do swojego ogrodu. Te pierwsze żółte słoneczka są takie wdzięczne. Ranniki rozsiewają się i rozrastają. Tylko trzeba uważać, bo w sezonie zanikają i łatwo o nich zapomnieć i przekopać. U mnie rosną pod hortensją kosmatą.
Agdula, dziękuję

Ogród w sposób przemyślany powstaje od 2000 roku. Jest ogrodem wielopokoleniowym. Babcia gospodarowała tu od '46. Kiedyś przed domem był sad owocowy, a z tylu chruśniak z malinami, kurnik i warzywnik. Ogród był głównie użytkowy. Do tej pory w ogrodzie rosną poniemieckie lilaki, papierówka sadzona przez dziadka, bukszpany sadzone przez babcie. Mamy też bukszpanowy żywopłot z sadzonek zrobionych przez babci siostrę. Rośnie też czereśnia sadzona przez mojego chrzestnego. To taki rodzinny ogród. Póżniej ogrodem zajmowała się moja mama, a teraz ja. Tak intensywnie zmienił się na przestrzeni ostatnich 10 lat. Wtedy powstawały tematyczne zakątki: hostowisko, azaliowa ścieżka, biała rabata, różanka, wrzosowisko, warzywnik, rabata słoneczna.
Irenko, ranniki na sezon zanikają, łatwo o nich wtedy zapomnieć i na ich miejscu wsadzić coś nowego. Może tak sie stało. Jak przyjedziesz, ukopię Ci od moich.
Miro, pewnie, że tak. Za to przylaszczka lubi sporo wody i pod brzozą miałaby za sucho. Posypałam ją skorupkami z jajek, bo lubi wapienną glebę. Tak jak ranniki sieją się ładnie, tak przylaszczka jeszcze nie uraczyła mnie młodym potomstwem.
Laurowiśnio, tak bzyczki radują. Byłam w ten weekend w Krakowie (w sobotę było 17'!) i nawet motylka widziałam

Także myślę, że i u Ciebie owadzi świat już lata.
Vito, przylaszczka pospolita. Ale są teraz takie wyfikane odmiany. Różowe, amarantowe, białe, białę z różowymi pręcikami. Kiedyś sobie fundnę różową. Bardzo lubię takie małe dudulki. W ogóle to mam ochotę kiedyś kopnąć się na wiosenny kiermasz do berlińskiego botanika i upolować kilka takich małych skarbów. Np. cieszyniankę w odmianie Thor.
Aniu, taki los, niesie zachwyty i smutki. U mnie też wkoło wycinki. Szyszkowa Polska w trocinach. A dodatkowo po czwartkowej wichurze w lesie dużo drzew połamanych i wyrwanych w korzeniem. U mnie bardzo przechyliło wielkiego Sky rocketa, muszę go jakoś spionizować.
A raniuszki z tego co pamiętam, to występują głównie na zachodzie. Przelotem poza sezonem lęgowym mogą być w całym kraju, ale gniazdują głównie na Dolnym Śląsku. Zapraszam do mnie
*****
Tymczasem w ogrodzie zakwitły krokusy botaniczne
W nocy zamknięte stoją na baczność jak żołnierze, w dzień otwierają płatki kusząc swym pyłkiem owadzie towarzystwo.
Po prawej widok na Botanik. Już wszystkie rabaty wycacane. Byliny przycięte, ziemia wygrabiona i spulchniona. Gunera jeszcze okryta. Luty się dopiero skończył, a oni już obrobieni. Pracusie.
Serdecznie