Wreszcie jestem... Prawie tydzień mnie u siebie nie było, ale do Was zaglądałam, choć cichutko, bo jak tu się odzywać, kiedy w razie rewizyty pustki w wątku? A tyle zamieszania u mnie ostatnio - niekoniecznie ogrodowego niestety - że czasu i sił na wrzucanie zdjęć zabrakło.
Aniu, tak grzecznie czekałaś na magnolie i się nie doczekałaś...

Przepraszam!
Haniu, próbuję zidentyfikować odmiany tych drzew, już wiem, że jedna z grusz to Szarneza i podobno jest szansa na znalezienie jej w szkółkach. Ale wiele lat pewnie będzie trzeba zanim urośnie wielkie, malownicze drzewo. Nasze drzewa były ogromne (teraz są mocno przycięte), krewni wywozili od nas pełne bagażniki owoców. ostatnio już jakoś w rodzinie mniej chętnych na jakiekolwiek owoce, niektórzy wolą dzieciom paczkę chipsów kupić i jakiegoś kubusia, niż kompociki na zimę robić... A takie pyszne są te gruszki w kompocie, tak słodkie, że wcale cukru nie trzeba dodawać.
Marysiu, bratków jest naprawdę dużo, zwłaszcza tych drobnych fioletowych. między tulipanami tak się rozrosły, że nie widać już wcale ziemi. Uwielbiam je!