Ela o spotkaniu to u Ciebie poczytałam, popisałam
A co do kobei - to ja ją posieję. Mnie się ona ciągle podoba choć żałuję, że kwitnie dopiero teraz (i to coraz obficiej) i że w dodatku jest tak ch.....rnie zimno, że o jakimkolwiek posiedzeniu sobie na ogrodzie to nie ma nawet mowy... To niby jak mam ją podziwiać
Dzisiaj miałam urlop "ogrodowy".... No.... wydawało się, że nic z tego "ogrodowania" nie wyjdzie... Kindzia mi pogodę zamawiała, ale ja chiba reklamować to muszę... Zaparłam się jednak - jak urlop na ogród to ogród musi być - ubrałam na cebulę - 4 warstwy i czapka... dobrze że się w ogóle ruszać mogłam...
Zdecydowanie wolę wiosnę i wiosenne ogrodowe prace... Ale... plany na dzisiaj prawie udało mi się zrealizować...
Przy okazji odkryłam... złotoooo

Otóż moja paciaja i maziaja kompostowa która jeszcze wiosną była straszna i masakryczna i na którą się obraziłam śmiertelnie okazała sie dzisiaj być.... piękną, ciemną, pachnącą ziemią... Przy pierwszym wydobywanym wiadrze (wydobywanym bo mam kompostownik plastikowy i wydobywam małymi otworami przy dnie) więc przy pierwszym uznałam, że to jakaś pomyłka i ktoś mi tam ziemi podrzucił

Ale przy szóstym uwierzyłam... I strasznie się ucieszyłam, że mam teraz złoto ogrodnika na wyciągnięcie ręki

A poza tym to jest zimno, zimno, zimno... A ja pozdrawiam cieplutko.