Moim zdaniem jest dobrze. Ja bym jeszcze co kilka dni opryskała nawozem szczególnie te blade a pod krzak daj juz nawóz w granulkach i jesli nie bedzie deszczu to co jakiś czas podlej.
Oj tak Reniu - pracowicie było. Wczoraj odpoczęłam, a i dzisiaj robię sobie dzień wolny od ogródka. Jutro mój gimnazjalista ma pierwszy egzamin - trzeba go "odszykować" (i podtrzymać się na duchu bo dziecko się nic nie przejmuje... ja nie wiem czy to dobrze... ) Przy okazji ugotuję obiad na resztę tygodnia żeby znowu można było "szaleć" ogrodowo bo jeszcze tyyyyle zostało do zrobienia że hej
pozdrawiam
Dzięki Asia cieszę się że Ci się podoba Jak się przyglądnełam zdjęciom to jeszcze trochę poprawek widzę, ale to na spokojnie zobaczymy jak będzie gdy się "ruszy" Miłego dnia
Bogdziu - dzięki wielkie Zatem nie było to takie straszne - ta metoda drastyczna Myślałam, nawet żeby go wyrzucić i nowego zakupić, tym bardziej, że byłam u Kapiasów a tam po prostu zatrzęsienie ... Uznałam jednak, że skoro ktoś taki jak Ty mi radzi - a dla mnie mając tyle pięknych rododenronów jesteś w tej dziedzinie specjalistką choćby tylko dlatego że praktyka to wymogła - to głupotą byłoby nie spróbować nauczyć się czegoś nowego. Wyrzucić zawsze można, uratować to już sztuka. Dzięki, że mogę nauczyć się czegoś od Ciebie. Granulki dałam pod krzak - podleję, bo ma nie padać i opryskam - za kilka dni i potem jeszcze.
Buziaki przesyłam w podzięce
Bardzo mnie cieszy że nie przeżyłaś bardzo tego obrywania. Jak popada deszczto on od razu się poprawi i będzie rósł i podlewaj gdyby było sucho to na drugi rok powinien pięknie zakwitnąc.