Soku z brzozy nie pozyskuję, jakoś mi drzew szkoda. To tak jakby nam ktoś rurkę do tętnicy wstawił i ciągnął bez umiaru. Dopokąd leci.
A szerszenie czyhają na każdą okazję. Dobrze, że mi przypomniałeś, stryszek muszę obejrzeć.

Pogodynka dziś nadała: Chwała wiośnie, chwała, chwała!
Ale gdzieś chłód podziać trzeba, więc podeśle nam go z nieba.
Lotem szybkim poprzez morza przyśle zimę.
Czy na długo mrozić będzie nasze plemię?
Któż to zgadnie, może tylko na dni parę wpadnie?

Wszak w Kanadzie, u Roberta, namroziła już zajęcy,
A Jagódkę w Boston-city chłodem raczy od miesięcy.
Musi im dać folgi trochę, pakuje więc chłód w pończochę
i nad Bałtyk spieszy chyżo, potem do Hani się zniża,
Sieje śniegiem, zimnym deszczem, mrozi krokusy złowieszczo.

Zła wścieklica, że my już wiośnie radzi,
nie chcemy, i nie pragniemy śliskiej gładzi.
Precz niecnoto hen za morza, u nas cię nie wyglądamy,
mroźnym wiatrom odpór damy. Nasze pupile ogrodowe,
Na ten czas dostaną włókninę, koce i słomę.

Nie, jeszcze śniegu nie ma, Bożenko, ale może być, wg babskiego rozeznania.
A tak było ubiegłej wiosny. Zapowiedź na pogorszenie pogody od soboty jest.