Małgoś, róże testujemy więc

co do do różnorodności itp. to po takim czasie zajmowania sie ogrodem miałabyś tyle samo, o ile nie więcej: był czas, że już niczego nie dosadzałam

, a wiedzę i doświadczenia zdobywa się ciągle, dobrze, że możemy się nią tutaj dzielić

Pamiętam moje pierwsze roślinki na pierwszej leśniczówce: folia z pomidorami i ogórkami przy wsparciu męża, warzywniak - super, poza tym, że jeśli nie owce to sarny zjadały kwiatki fasolki, młode buraczki
Kwiatki : lwie paszcze i cynie oraz jakieś ziółko, które miało wspaniale podnosić smak kiszonych ogórków. Lwie paszcze odeszły w zapomnienie ( nie wiem, dlaczego?), cyniom pozostałam wierna do dziś, a ziółka tak szczerze dodawałam do słoików, że wszystkie były do wyrzucenia


Był jeszcze klomb z różowymi, pięknymi różami. Zostawiłam następcom, bo żal było kopać - zmarniały w ciągu dwóch lat.
A teraz i leśniczówki tej już nie ma i sadu - rozebrane, zalesione, dęby rosną... taka kolej rzeczy...