Witajcie ponownie,
dziś udało mi się wyskoczyć dosłownie na godzinkę na działkę. Sama już nie wiem za co się brać - tyle roboty a czasu mało.
Mimo niedzieli, nie mogłam patrzeć jak róże walczą o życie pośród wielkiego trawska i musiałam co nieco porobić.
Zdjęcia z dnia dzisiejszego dodam później (Mąż zabrał aparat

).
Póki co parę słów o dniu wczorajszym, który stał pod znakiem
stawiania ogrodzenia i
usuwania starej ścieżki, prowadzącej dotychczas "donikąd".
To co widać na zdjęciach jest dziełem Męża (po co siłownia jak się ma ogródek?

)
Ogrodzenia dotychczas nie było, ponieważ obie działki były użytkowane przez tą samą osobę i nie było ono potrzebne. Słupki pochodzą z odzysku; ze szrotu. Zabezpieczone farbą powinny parę lat wytrzymać. Na nie pójdzie póki co najtańsza siatka - leśna.
Druga część wczorajszych zmagań, czyli
zerwanie starej ścieżki i ułożenie płyt na nowo.
Zostaną one wkopane w ziemię tak, aby możliwe było koszenie trawy. Pozostaje jeszcze kwestia krawężników - stworzą ramkę wkoło domku, wypełnioną żwirem.