Aniu, Twoje fotki jakby wyjęte z mojego otoczenia. Wczoraj przeszła taka nawałnica, że uciekałam w popłochu przed skwierczącymi liniami wysokiego napięcia i łamanymi konarami drzew, bo się znalazłam w samochodzie akurat "jak się zaczęło". Dopiero teraz mam prąd. Straty są u nas okropne. Niewiele brakowało, by spalił się kościół. Nawet w mediach wielkopolskich było o pożarze w mojej wiosce jako jednym z najpoważniejszych. Żywioł przeokropny i te skrajności. Gdzie jest polskie lato ja się pytam? Co z tym społeczeństwem i parawaningiem? Co Ci wszyscy ludzie sobie myślą? Ja czegoś takiego wcześniej nie widziałam. Więcej nad polskie morze chyba nie pojadę, może na jakieś odludzie z jednym sklepem albo bez.
Mentalnie pomogę posprzątać

. Dziś pot po tyłku leciał, bo było tak duszno od tego deszczu, a ziemia spieczona na skwarek od ponad dwóch tygodni, a ja sprzątałam i rozumiem Cię bardzo wymownie. Drzew szkoda, ale wichury takiej nic nie wytrzyma.