Napisze co wiem o liliach i liliowcach.
Lilie można sadzić jesienią i wiosną jednak wychodze z założenia, że te wrażliwsze czyli orientalne lepiej jest sadzić wiosną bo mają wtedy dużo czasu, żeby się zaaklimatyzować i mniejsze ryzyko, że zmarzną.
Przy sadzeniu wykopuje dołek na 3 wysokosci cebuli lub wysokośc równą obwodowi cebuli, lepiej jak będzie posadzona troszke głebiej niż za płytko bo może się wywracać. Wiem, że sporo osób sadzi lilie w koszyczki, aby zabezpieczyć przed gryzoniami. Nigdy tego nie stosowałem bo mam piaszczystą glebe, ale czytałem że na cięższej glebie cebuli dobrze zrobi gdy pod nią będzie wysypany luźny grunt z piaskiem. Przysypuje cebule urodzajną gelbą z worka i w razie możliwośc mieszam z kompostem i znowu przy gliniastej ziemi można domieszać piasku. Co do gatunków lili: azjatyckie i tango są bardzo odporne, szybko się rozrastają, niezawodnie kwitną. Lilie OT są to llie mogące osiągnąć ponad 2 metry wysokości, czytałem, że są wrażliwe na niskie temperatury, ale u mnie wytrzymały bardzo wysokie mrozy i nadal ładnie kwitną. Lilie orientalne są chyba najbardziej wrażliwe na przemarzanie i najlepiej je sadzić w ciepłym miejscu w ogrodzie. U mnie dobrze się składa bo rabata przed domem jest przy ścianie kotłowni w pywnicy i nigdy nie przemarzła mi żadna cebula, w innych miejscu przemarzły.
Lilie bardzo nie lubią zastoisk wody wiosną, najcześciej dochodzi wtedy do zgnicia cebuli.
Cebule wykopuje co 3-4 lata w zależności czy się bardzo rozrosły czy nie. czasem z dwóch cebul po 3 latach można wykopać 10 dorodnych, ale to zdarza się najczęściej przy azjatyckich.
Lilie nawoże wiosną kompostem (jeżeli jest) lub innym nawozem do roślin kwitnących i pożniej stosuje to co mam obecnie w domu

Po przekwitnięciu odcinam nasienniki po kwiatach zostawiając łodyge, aż sama uschnie. Zazwyczaj pozbywam się ich wtedy kiedy zaczynają żółknąć. Pozostawienie łodygi pozwoli na rozrastanie się cebuli i cebul przybyszowych.
Czyli w skrócie

posadzić do zynej przepuszczalnej glebie, nawozić, podlewać i cieszyć się kwiatami
Co do liliowców.
Moim skormnym zdaniem będą rosnąć wszędzie. Na słońcu będą lepiej kwitły, ale liście mogą być mniej okazałe, w cieniu natomiast dzieje się na odwrót. Krótkie okresy suszy nie wyeliminują nam rośliny dzięki mięsistym korzeniom, ale lepiej nie dopuszczać do przsuszenia podczas kwitnienia.
Ja mam słabą ziemie dlatego pod każdego liliowca staram się przygotować jak najlepsze podłoże, bo zależy mi na tym, aby szybko się rozrosły.
Nawoże tak samo jak lilie. Z tego co zauważyłem u siebie nowsze odmiany mają szersze i ładniejsze liście co czyni je bardziej ozdobnymi po i przed kwitnięciem. Jeżeli nie zależy Ci na zapylaniu i wysiewaniu liliowców codziennie warto dla estetyki oberwać przekwitnięte kwiatostany, a gdy wszystkie kwiaty przekwitną obcinamy łodyge. Jeżeli masz zamiar kupować nowsze odmiany to łatwo sprawdzić czy są to odmiany zimozielone (Evergreen) i półzimozielone (Semi-evergreen) ja te zawsze na zime okrywam dla pewności, aby ich nie stracić, ale to głownie tyczy się odmian po 2000 roku.
Straszny słowotok mnie napadł i przepraszam za błędy bo zazwyczaj jak się rozpisuje to piszę głupoty.

Napisałem co wiem z własnego doświadczenia i może się ktoś nie zgodzić. Ja stosuje się do tych zasad i jestem zadowolony z efektów.
Mam nadzieje, że do czegoś się te wypociny przdadzą