Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Starorzecze na górce

Pokaż wątki Pokaż posty

Starorzecze na górce

agatanowa 20:05, 24 lip 2013


Dołączył: 13 mar 2013
Posty: 4543
No to ciąg dalszy pod tytułem: ja pójdę górą a Ty doliną

Doświadczenie z siatką nauczyło nas, że trzeba trzymać rękę na pulsie i panów trzeba cały czas kontrolować, gdyż mogą narobić głupot. Wobec tego, na ile mogłam, bo dziecko zwykle miało inne potrzeby niż oglądanie panów, sprawdzałam, co się dzieje. Mąż nie móg, bo w pracy. Ktos musi w końcu zarabiać na ekipy fachowców.

Zatem kolejny etap to rozplantowanie ziemi i jednocześnie wyrównywanie powierzchni działki. Kto by przypuszczał, że takie zgoła proste czynności mogą tyle problemów nastręczyć? Ale jak mawiał mój sąsiad: do wszystkiego potrzeba głowy. I miał rację.

Rozplantowanie okazało się być usypywaniem góry pomiędzy nami a sąsiadami. Żeby była jasność: góra nie powstała z tego, że wywrotką ją tu wywaliła, lecz z tego, że panowie pracowicie jak mróweczki wozili ją wciąż w to smo miejsce. A potem nawet trudniej mieli, bo pod górkę przecież. Góra zatem była rezultatem wytężonej pracy, gdyż panowie z uporem maniaka wozili wciąż w to samo miejsce kolejne taczki twierdząc, że trzymają się naszych poleceń wyrównywania terenu i że właśnie tego sobie życzymy. Szok! A w rzeczywistości chyba postanowili wyręczyć matkę naturę, która poskąpiła na Mazowszu jakichkolwiek wypietrzeń.
Było nie było, wieczorem po pracy mąż powyznaczał docelowe poziomy powierzchni przy pomocy sznurków i poziomicy (lekki spadek od domu w kierunku rabat), gdyż zobaczył że wskutek prac panów grunt opada w kierunku domu. Ewidentnie nie używano poziomicy, choć jak się okazało oczywiście była na stanie i to jeszcze jakaś z bajerami w kosmicznej technologii. W rezultacie tych prac ziemia zdecydowanie przykryłaby opaskę z kostki otaczającą dom.

Sznurki wyznaczające poziomy, tj. kopanie wąwozów w górze, czyli gdzie ma być docelowy poziom:





Tu dobrze widać, że góra jakby dalej ją tak usypywać to może nawet przeskoczyłaby przez murek ogrodzenia i zakryłaby opaskę z kostki::



Trzeba przyznać, że gdy poziom został wyznaczony panowie ruszyli z pracami z kopyta i cały czas kontrolowali sami siebie, sprawdzając poziom sznurków i ziemi. Tyle że musieli wykonać podwójną pracę, bo musieli z powrotem rozwozić ją z usypanej góry w inne rejony ogrodu. Ale mieli już łatwiej, bo z górki.
Rozplantowali łącznie ok. 50 m3, więc pracy mieli rzeczywiście sporo.

Cdn.
____________________
Serdeczności z Starorzecze na górce ;) Agata
Loosiuu 21:07, 24 lip 2013


Dołączył: 03 gru 2011
Posty: 3297
No suuuuuuper!!!!! czekam na więcej!
____________________
Pozdrawiam Filip - Ogród z platanem.
agatanowa 22:04, 24 lip 2013


Dołączył: 13 mar 2013
Posty: 4543
Loosiuu napisał(a)
No suuuuuuper!!!!! czekam na więcej!


A w ucho chcesz?
____________________
Serdeczności z Starorzecze na górce ;) Agata
MarekW 22:13, 24 lip 2013


Dołączył: 05 lut 2011
Posty: 2338
uśmiałem się z twoich perypetii z ekipą. Przeżywałem różne ekipy przez ostatnie 5 lat i w końcu człowiek dochodzi do takiego stanu, że mówi: "niech robią co chcą,byleby się jak najszybciej wynieśli" Nie życzę Ci tego, ale ja tak miałem. I rzeczywiście musisz sama się znać na wszystkim bo inaczej tzw. "fachowcy" wszystko zepsują.
____________________
Marek - Ogród średniowieczny i nie tylko
MuSzka 22:33, 24 lip 2013


Dołączył: 26 cze 2013
Posty: 355
raaaajciu jak poczytałam o tej ekipie fachowców to mi się Ciebie żal zrobiło... w końcu każdy kopać może jeden lepiej, drugi gorzej. Czy dobrze zrozumiałam że tam gdzie jest położona siatka ma być tylko trawnik? Bo z sadzeniem roślin w tym miejscu może być problem.

My z mężem też mieliśmy problem z kretem.

A czego my nie próbowaliśmy:
- trutki
- pułapki typu rurka (nic)
- pułapki typu butelka z wodą wkopana w ziemię (kret zasypywał butelkę ziemią)
- odstraszacze typu butelka lub puszka na drucie - błaaaaagam (kret bezczelnie kopał zaraz obok nich)
- świece dymne (nic nie dające fajerwerki, jedynie fajnie oświetlają tunel kreta)
- rośliny na krety (pomagały tylko w miejscu gdzie rosły)
- nawet mąż i teść na przemian z widłami (kret się z nich tylko nabijał)

a był tak bezczelnie inteligentny że nie dało rady nic

zresztą może nie był to jeden kret podobno mieszkają sobie "stadkami"

nawet w zimie tak nam zrył trawnik, że gdy opadł śnieg naszym oczom ukazały się tunele porobione prawie po wierzchu, kopce normalnie ciągnące się przez całą działkę.

Dopiero pirotechniczny eliminator pomógł.

Teraz jeszcze tylko nornice nas odwiedzają.
____________________
Jeden ogród - dwie osobowości Agata Kinga
Sebek 23:20, 24 lip 2013


Dołączył: 08 lut 2011
Posty: 50262
Agata - no po prostu masakra Ale czekam dalej na kolejny etap opowieści
____________________
Sebek - Coś jeszcze, coś więcej... Wizytówka ogrodu
agatanowa 23:36, 24 lip 2013


Dołączył: 13 mar 2013
Posty: 4543
MarekW napisał(a)
uśmiałem się z twoich perypetii z ekipą. Przeżywałem różne ekipy przez ostatnie 5 lat i w końcu człowiek dochodzi do takiego stanu, że mówi: "niech robią co chcą,byleby się jak najszybciej wynieśli" Nie życzę Ci tego, ale ja tak miałem. I rzeczywiście musisz sama się znać na wszystkim bo inaczej tzw. "fachowcy" wszystko zepsują.


Marek, doszliśmy już do takiego stanu: niech kończą i idą. Drżę tylko, że mam system nawadniania przez nich zakładany: a to przecież nie tylko jednorazowa impreza, ale comiesięczne koszty. Nie byłam w stanie zweryfikować jego ekonomiczności jako laik, ale niestety zaczęłam nabierać pewnych podejrzeń, czy w ogóle ten aspekt był brany pod uwagę

Co do ekip fachowców: szkoda gadać. Do tej pory myślałam, że nikt naszych stolarzy nie przebije. Ale co najmniej idą łeb w łeb.
____________________
Serdeczności z Starorzecze na górce ;) Agata
agatanowa 23:40, 24 lip 2013


Dołączył: 13 mar 2013
Posty: 4543
MuSzka napisał(a)
raaaajciu jak poczytałam o tej ekipie fachowców to mi się Ciebie żal zrobiło... w końcu każdy kopać może jeden lepiej, drugi gorzej. Czy dobrze zrozumiałam że tam gdzie jest położona siatka ma być tylko trawnik? Bo z sadzeniem roślin w tym miejscu może być problem.

My z mężem też mieliśmy problem z kretem.

A czego my nie próbowaliśmy:
- trutki
- pułapki typu rurka (nic)
- pułapki typu butelka z wodą wkopana w ziemię (kret zasypywał butelkę ziemią)
- odstraszacze typu butelka lub puszka na drucie - błaaaaagam (kret bezczelnie kopał zaraz obok nich)
- świece dymne (nic nie dające fajerwerki, jedynie fajnie oświetlają tunel kreta)
- rośliny na krety (pomagały tylko w miejscu gdzie rosły)
- nawet mąż i teść na przemian z widłami (kret się z nich tylko nabijał)

a był tak bezczelnie inteligentny że nie dało rady nic

zresztą może nie był to jeden kret podobno mieszkają sobie "stadkami"

nawet w zimie tak nam zrył trawnik, że gdy opadł śnieg naszym oczom ukazały się tunele porobione prawie po wierzchu, kopce normalnie ciągnące się przez całą działkę.

Dopiero pirotechniczny eliminator pomógł.

Teraz jeszcze tylko nornice nas odwiedzają.




Muszko, jak rzucisz okiem na zdjęcia z poczatku tego wątku, to zobaczysz, jaki u nas był sajgon z kretem. Decyzja o siatce była więc podjęta z marszu (choć chyba tylko jednego kreta mieliśmy, którego koci eliminator wykończył).

Siatkę mam położoną pod trawnikiem, oczywiście jakieś 20 (miejscami do 50 cm) zakłądki wchodzi pod rabatę. Na razie sadziłąm bardzo mało roślin, ale nie było najmniejszych problemów z rozcięciem siatki, aby je posadzić.

A dlaczego uważasz, że takowe mogą być?
____________________
Serdeczności z Starorzecze na górce ;) Agata
mira 23:42, 24 lip 2013


Dołączył: 13 lut 2012
Posty: 15041
Będzie dobrze, ale jedno jest pewne wszystko trzeba sprawdzać i nadzorować - na wiosnę miałam remont domu to wiem coś o sprawdzaniu i dopytywaniu sie co robią nawet całkiem ekstra fachowców
____________________
Mira - Ogrodowy spektakl trwa *** Wizytówka
Luki 23:44, 24 lip 2013


Dołączył: 10 cze 2013
Posty: 8909
Tak nawiasem to trafić na dobrego stolarza graniczy z cudem właśnie walcze z jednym i wymienia już 7 front w kuchni. Dobrze, że to ja nie decyduje bo dawno sprawa by w sądzie wylądowała.
Nie znam się na systemach nawadniania, ale jeżeli jest go za 'dużo' to tak logicznie myśląc wystarczy krócej podlewać, ale tylko sobie tak gdybam
____________________
Ogrodowa przygoda Łukasza II, cz.I, Biało różowy, Wizytówka Łukasz
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies