Ala też przeszła taką miłość. Nie w przedszkolu, ale na podwórku. Dobre trzy lata byli ze sobą. Całe dnie razem, jak nie u nas, to u sąsiadów. Od rana do wieczora. Bawili się razem, jedli razem. Obie z sąsiadką nabrałyśmy zwyczaju przygotowywania jednej porcji obiadu więcej. Łobuzy sprawdzały najpierw gdzie co jest i szli jeść gdzie lepsze. Michał miał radar na bułki i ciasto. Jak coś upiekłam zjawiał się po kilku minutach. Mieli wspólne dziecko. Julka nocowała czasem u ojca

Fajne to były czasy. Z żalem wyrośli z tego. Teraz się też bawią, ale widzę że są sobą rozczarowani.
Antek zdrowy. Jako jedyny w grupie. Mam nadzieję że tak zostanie.
Aniu, ja narazie wysiałam lawendę. Bo wolno kiełkuje. Ale jeden kiełek już jest. Na zakupy chciałam z córcią pojechać, bo jestem za zwolnieniu w domu. Jak wrócę do pracy, to będę tak późno do domu wracać, że nie zdążę do ogrodnika przed jej zamknięciem.