dawniej chyba było weselej w drodze do czy ze szkoły.... szło się całą bandą, były śmiechy , wygłupy , w zimie zawody kto w większą zaspę wejdzie itp.,bardziej koleżeństwo się zawiązywało a teraz ... dzieci odwozi się autami do szkoły ale to dodrze bo jak moje dziecko miałoby wyczyniać to co ja niekiedy po szkole to już mam ciary na plecach
A pamiętacie jak na lodowisko (czytaj: boisko szkolne wylane wodą przez nauczycieli w-fu w mroźne dni) chodziło się w samych swetrach i szalikach, żeby nie krępowało ruchów?
Teraz rodzicie zabierają dzieciom dzieciństwo.. co one będą wspominać??
Już kiedyś pisałam, jak podsumował swoje dzieciństwo mój dorosły syn.. chłop 28 lat..
"Szczęśliwe dziecko to brudne dziecko - ja byłem szczęśliwym dzieckiem"
Cudnie było Wszyscy chodzili z czerwonymi nochalami i w mokrych rękawiczkach.Śnieg w kapturze, na szaliku przymarznięte grudy śniegu No i nie chorowaliśmy prawie. Ja nawet kiedyś wpadłam do wody po pas bo po zamarzniętej rzece chodziłam. Do koleżanki suszyć ciuchy żelazkiem poszłam coby mama manta nie spuściła i nawet kataru nie miałam
A ja po takim wpadnieciu do rzeki szłam mokra do domu , bardzo szybko ubranie mnie usztywniło bo zamarzło ale jakoś doszłam jakieś 0,7 km.Nie bylo daleko.