Jula- z Figiem było bardzo źle, stan prawie krytyczny, ale chyba idzie ku lepszemu. Nie zapeszam.
Przeżyliśmy horror, nie mogliśmy go ogrzać, po drugiej narkozie dostał jakiegoś uczulenia, spuchł. Myśleliśmy, że będzie trzeba podać krew. Bidok leżał na macie ogrzewającej, na kocu, kocem przykryty, folia grzewczą i z termoforem. Dopiero wtedy wrócił do żywych. A z drugiej strony walczyliśmy z krzepliwością- To się nawzajem wykluczało- normalnie obłęd. Łzy cisnęły się do gardła.
Karolka leży z nim w salonie na podłodze ze wszystkimi betami, by być blisko i by go pilnować. Jak czuje nasza obecność to śpi. Dzisiaj po południu zaczął pić i jeść. Na razie zastrzyki i kroplówki, ale może będzie dobrze.
Jak to powiedziała Karolka - zwycięstwo. Wychodzimy na prostą. Jak to jest?- natura zwierząt to coś niesamowitego. Taki chodzący owsik jak Figo, a leży jak układny pacjent. Pomimo, że już by mógł chodzić (spokojnie ma na to siłę)- cały czas leży. Byleby był ktoś w zasięgu jego wzroku, to leży jakby wiedział, że to dla niego lepiej. Szok.
No to ulga duża.... Kasiu ja to okropna psiara jestem...i 7 lat temu przeżyłam zdrowotne problemy naszego pupila...sunia była u nas od 3 lipca do 18 września....a my co drugi dzień u weterynarza...wiem co Wy przeżywacie...buziolki...napisz jeszcze jak Zarka?
Zarka już na prostej od jakiegoś czasu. Sama je i pije. Jutro jedzie jeszcze na jeden witaminowy zastrzyk, bo sterydów już nie trzeba. Biega , cieszy się i pilnuje; szczeka na suczkę sąsiadów- znakiem tego - jest dobrze.
Buziaki Jula. Jutro wejdę do Was na troszkę, dziś musiałam choć trochę strawy ugotować i czasu było jak na lekarstwo.
U Ciebie się uspokaja, super Mój Figo rzyga...dzisiaj Rysiu do lekarza z nim jedzie...musiał coś zeżreć pod blokiem, nie zauważyłam Chudy jest jak...pies