Ilona, czytam i nie wierzę, że takie straty także u Ciebie

Mnie też co nieco padło, ale ja nie podlewałam tak w zeszłym roku jak zazwyczaj. U mnie padły wrzosy, agrest, świerk serbski Karel - 1 szt., druga ledwo zipie, kilka traw, irga i jeszcze parę pojedynczych egzemplarzy, które rosły u mnie od początku.
Najbardziej nie mogę przeżyć berberysa Green Carpet - 3 szt., który tworzył obwódkę.
Co do brązowych, to nigdy dochować się nie mogłam.
Myślę, że u mnie problem był w niewystarczającej ilości wody latem i jesienią, żeby dobrze się wszystko napiło i przetrwało zimę.
Aha, jeszcze jabłoń Royal Beauty - tę sama załatwiłam. Niechcący. Powiedzmy, że skróciłam ją o głowę, tzn. połowę.