Hanuś, dlatego tu napisałam, bo sama zapomnę za chwilę
Gosiek, to Wiosenny Piknik Różany, niestety, byłam tylko w niedzielę, a w sobotę nie mogłam.
Agata, ja już dwa lata temu wykopałam LO, raz że miejsce nie było najszczęśliwsze, a dwa po pierwszym kwitnieniu chorowała do końca każdego sezonu. Ja swoich róż nie pryskam, w ubiegłym roku musiałam prysnąć raz na mszyce, w tym nie pryskałam, bo ściągnęłam tu i tam, a poza tym wróble skutecznie mi pomagają, chyba, bo buszowały po gałązkach. Owszem, trafi się nimułka, jakieś podgryzienia, ale w stosunku do wszystkich róż to niewiele. Pewnie i grzyb się pojawi, najwyżej obrywam liście co zdążę i dosięgnę.
Za to od sąsiednich pryskanych pól nawiało mi czegoś, co powoduje, że liście się odbarwiają. Najbardziej oberwała ożanka, różne pojedyncze rośliny również, w tym róże - wybiórczo chyba najmłodsze listki, albo jak wiatr zawiał. Po miesiącu te objawy z roślin znikną, podobno, zobaczymy.
Ewo, irys ubiegłoroczny nabytek, nie łamie się. Woda w ogrodzie przyciąga wszelkie stworzenia, to fakt, ale taka małe oczko więcej uwagi wymaga niż większe, w którym naturalnie prawie ustala się równowaga biologiczna.
Cieszę się, że zajrzałaś, wobec tego coś zostawię
http://www.miedzychod.szczecin.lasy.gov.pl/de/aktualnosci/-/asset_publisher/MsBRk6OHGuZt/content/nadanie-izbie-pamieci-wsi-radusz-imienia-jerzego-przybylskiego-polaczone-z-rajdem-rowerowym-i-pieszym-sladami-radusza-