Pojechałam dziś do „szmaragdowego”, bo mnie sąsiad betonowym płotem uraczył…stawia to brzydactwo i był mus skontrolować czy szkód nie narobił. Ostatnio błysną inteligencją i mi się zapytał czy może koparką przez mój ogródek przejechać….???? Moja mina…bezcenna…pozostawiam bez komentarza….
Na razie strat nie ma…idzie mu jak przysłowiowa „krew z nosa”.
Jak już byłam w „szmaragdowym” to zrobiłam co nie co….troszkę wypieliłam, przycięłam „ścianę bluszczową” bo sąsiadowi okna całkiem zasłoniła, kolejny rododendron wyglądał nie teges, więc się za niego wzięłam…
po 20 minutach był już ok.
„nielegalne” maczki nadal piękne…
w domku dla owadów mieszkają już lokatorzy
pobawiłam się chwilkę z futrzakiem…
…dopóki mi aparatu nie zżarł !!!!