A co tam w „szmaragdowym”…sąsiad nadal stawia betonowy płot, normalnie w 3 dni by się uwinął, ale ten jakieś „udziwnienia” wprowadza i już 3 tydzień mu schodzi. Wpadam co dwa dni do ogrodu skontrolować czy kolejnych szkód nie narobił…do tej pory…
- rozchlapane kilogramy zaprawy cementowej na trawniku, które chodząc na kolonach wybieram, bo nijak tego wygrabić nie idzie
- jeden agrest w mini sadzie wyszczuplał o kilka połamanych gałązek…myślę, że zregeneruje siły i na wiosnę odbije…
- krzaczek (od Caroli) wykopany koparką i unicestwiony…bo sąsiad myślał, że to mirabelka…. Mirabelka faktycznie rosła na „drodze” betonowego paskuctwa i przeznaczona do wycięcia była, ale krzaczek półtora metra dalej…
Sami widzicie, że trzeba kontrolować, bo facet mało ogródkowy jest, a wszystkie rośliny dla niego to „ciało obce”….
Ze spraw ogródkowych to… zdechła mi kostrzewa „niedźwiedzie futro” …dopiero co przesadzana była i „misio" upałów nie wytrzymał.
No i ciekawostka z ubiegłego tygodnia…w okolicy sucho jak na Saharze, nawet kropli deszczu, a w „szmaragdowym”…
GRAD !!!! Poniszczył trochę liści niektórych host, ale dadzą sobie radę…tragedii nie ma.
Żeby mniej przykro było... już się pocieszyłam i 4 nowe hosty kupiłam. We wtorek w drodze powrotnej z Warszawy, tak zupełnie niechcący, nieco zboczyłam z trasy i o Sochaczew „zahaczyłam”… Tam facet na szkółkę, a w niej 300 odmian host…po prostu funkiowe królestwo!!!! Na razie tylko 4 kupiłam, ale jeszcze do niego wrócę….już kolejne okazy sobie upatrzyłam…..
Dziś w „szmaragdowym” posadziłam nowe zakupy…
malutka LIMON LIME
śliczna JUNE FEVER
żółto–biała SAINT ELMO’S FIRE , jeszcze takiej kolorystyki nie miałam
i poszukiwana od bardzo dawna YELLOW POLKA DOT BIKINI
I jeszcze jedna fotka…też nowy nabytek. Mój ogródek wzbogacił się o taki mały rarytasik… berberys NATASZA. Jest śliczny… ma
zielono – biało – różowe liście, a młode pędy są intensywnie czerwone.