Na specjalne życzenie aga_szsz
Historia podziemnego ciurkadełka – czyli jak zakładałam linię kroplującą
Pomysł zrodził się pewnego pięknego dnia 2 lata temu, gdy po ciężkiej, wielogodzinnej pracy w ogródku, ”lumbago”, z siłą wodospadu zwaliło mnie na podłogę. Nie mogłam ruszać żadną kończyną – z przyczyn niezależnych ode mnie wszystkie moje odnogi zastygły w błogim nieróbstwie. Pomyślałam - …,,Oj, Nikita - ty się kiedyś wykończysz!”…
Stwierdziłam wówczas, że o ile moje „nadwozie” jeszcze jako tako się trzyma (wiek: 40+ z naciskiem na +), to „podwozie” trzeba zacząć oszczędzać, przeciwnym razie, będzie w niedalekiej przyszłości wymagało generalnego remontu. I tak doszłam do wniosku, że przyjemności koszenia trawy sobie nie odmówię, ale bieganie przez pół dnia z 10 litrową konewką po wszystkich zakamarkach mojego szmaragdowego – to już trąca średniowieczem. Trzeba być kobietą nowoczesną i iść z duchem czasu. (Może komputera nie ogarniam pędzikiem, ale robótki z działu ”mało kobiece” to i owszem)
Zaczęłam więc od znalezienia profesjonalnej firmy zajmującej się nawadnianiem ogrodów i terenów zielonych. Wysłałam szkic działki i zapytanie: czy mogą przygotować projekt i wycenę linii kroplującej? Przyszła odpowiedź - oczywiście, że mogą…. i to gratis!!! Hura!!! Nie zły początek: projekt i wycenę już mam. Poczym przyjęłam na klatę i głowę wiadro lodowatej wody…..koszt założenia ok.150 metrów linii kroplującej (materiały + montaż) na mojej działce to 3500 zł.
Trochę przegięcie – to jest tylko linia kroplująca, a nie kompletny system nawadniający – czy nie można taniej? Zaczęłam przeszukiwać internet. Wujek Google radził, aby nie żałować kasy i kupić elementy składowe systemu jakiejś profesjonalnej firmy, a w ramach cięcia kosztów - linię kroplującą położyć samemu. Niezły pomysł. Całą zimę analizowałam temat: jakiej firmy zastosować materiały; jak rozwiązać problemy techniczne i w ogóle czy dam radę? Na wiosnę zeszłego roku byłam gotowa!
Wnioski końcowe:
1 - jeden z czołowych producentów systemów nawadniających to Rain Bird, Toro lub Hunter
2 - najtańsze firmy zajmujące się dystrybucją i montażem w/w sprzętu znajdują się w Poznaniu i w Toruniu (ja wybrałam Toruń – bo tam akurat miałam wyjazd służbowy – odeszły koszty przesyłki, a na miejscu wytargowałam rabat)
3 - projekt linii nawadniającej już miałam (a nawet 3 projekty, ponieważ o wycenę poprosiłam jeszcze dwie inne firmy) – miałam wybór i wybrałam, moim zdaniem najlepszy wariant rozmieszczenia linii kroplującej
4 - wybrałam manualną wersję uruchamiania systemu nawadniającego, co niewyobrażalnie odchudziło koszty. Po za tym moja linia kroplująca miała zaistnieć na działce (na której jestem tylko weekend) i nie chciałabym, aby ktoś wzbogacił się o moje elektroniczne sterowniki.
Pełna zapału i naładowana pozytywną energią, czekałam na ładną pogodę i …do pracy.
Po 2 dniach wzmożonej aktywności fizycznej, z nieocenioną pomocą mojego taty, bogatsza o 4 odciski na dłoniach i bezcenne doświadczenie z trumfem zakomunikowałam zakończenie prac – linia kroplująca, składająca się z dwóch sekcji, została położona. Próby uruchomienia wypadły pozytywnie.
Całkowity koszt: 150 metrów linii kroplującej, 25 metrów linii doprowadzającej, filtr, trójniki, kolanka, złączki, okulary, ok.200 szt. szpilek mocujących, mechaniczny wyłącznik czasowy oraz 4 plastry na odciski = 510 zł
Kolejny punkt na mojej liście zachciewajek to zraszacze trawnika. Według moich obliczeń,
przy 9-ciu zraszaczach o różnej wydajności to koszt rzędu ok.1500zł (oczywiście – robocizna w własnym zakresie oraz manualne sterowanie). Jedyny problem to odpowiednie ciśnienie wody i tzw. wydajność, które muszą być spełnione, aby zraszacze w ogóle się wynurzyły – ale tym będę się martwiła jak przyjdzie co do czego….
PS. Załączników w postaci zdjęć poglądowych – brak… aparat przy pierwszej próbie zrobienia zdjęcia ogłosił protest, dwa dni później wszystko zasypane było grubą warstwą kory, więc nie było już co focić.