Dwa , no …może trzy lata temu posadziłam pod garażem malutki patyczek. To jagoda GOI. Myślę sobie... urośnie, będzie ładny krzaczek i na dodatek bardzo zdrowe owocki…
FATAL ERROR !!! - urósł potwór, żądny wody i słońca ekspansywny agresor a ponadto zdemolował mi garaż. To znaczy wrósł w szczelinę w ścianie i „wyszedł” dachem.
Zapadła decyzja – pójdzie precz !!!
O ja biedna! Stoczyłam prawdziwą walkę na pot i krew (bo ta cholera kolce ma). „Krzaczek” po prostu mnie sponiewierał.
Na szczęście z pomocą przybyła koleżanka siekiera i wspólnymi siłami upierdutałyśmy „chwasta” tuż przy ziemi. Potem kolega szpadel zasypał krater po ogromnych korzeniach... i gotowe.
Może nie wygląda teraz powalająco (ściana garażu do regeneracji), ale za to jest miejsce dla 3 różyczek: NEW DAWN, MINERWY i KRISTAL. Za kilka lat powinno powstać romantyczne miejsce z ławeczką wśród róż.