Nikita
23:14, 08 kwi 2018
Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
W weekend znowu troszkę podziałałam w „szmaragdowym”, ale tylko troszkę (!), bo zajęłam się czymś innym, ale o tym potem.
Pogoda była śliczna więc sprzyjała pracom ogrodowym. Odrobinę popieliłam, ponieważ co jak co, ale chwasty to na pewno poczuły już wiosnę; oczyściłam ciemierniki z uschniętych liści, bo wyglądały mało reprezentacyjnie; przycięłam hortensje i wyczesałam owies zielony.
Chciałam zrobić kolejną sesje zdjęciową moim ciemiernikom, ale na jednym z kwiatów spotkałam tłuściutkiego Pana Bąka. Na krzyczał na mnie i kazał się wynosić. Zdjęć ciemierników więc nie będzie.
Potem wystawiłam meble ogrodowe na zewnątrz, posprzątałam w garażu, odkręciłam wodę, uruchomiłam ciurkadełko, wykąpałam futrzaka…ale zrobiłam coś jeszcze…
Sama nie wierzę że się udało, ale zacznę od początku… ( i od razu przepraszam za przydługie słowo wstępne )
Pogoda była śliczna więc sprzyjała pracom ogrodowym. Odrobinę popieliłam, ponieważ co jak co, ale chwasty to na pewno poczuły już wiosnę; oczyściłam ciemierniki z uschniętych liści, bo wyglądały mało reprezentacyjnie; przycięłam hortensje i wyczesałam owies zielony.
Chciałam zrobić kolejną sesje zdjęciową moim ciemiernikom, ale na jednym z kwiatów spotkałam tłuściutkiego Pana Bąka. Na krzyczał na mnie i kazał się wynosić. Zdjęć ciemierników więc nie będzie.
Potem wystawiłam meble ogrodowe na zewnątrz, posprzątałam w garażu, odkręciłam wodę, uruchomiłam ciurkadełko, wykąpałam futrzaka…ale zrobiłam coś jeszcze…
Sama nie wierzę że się udało, ale zacznę od początku… ( i od razu przepraszam za przydługie słowo wstępne )