Gocha - oj...witam Gosiu. Łodzianki bardzo pozdrawiają ziemię lubelską i przesyłają słodkie buziaki!!!!
Sfotografowałam moja jabłonkę (zgodnie z nasza wcześniejszą rozmową), żeby Ci pokazać, ale muszę fotkę jakoś "obrobić" bo nie za bardzo widać.
W wolnej chwili coś z nią zrobię i wrzucę.

Ale wybrałam sobie pogodę na sadzenie róż !!! Wczoraj całe do południa lało, a ja z łopatą w ręku, w strugach deszczu, biegałam po „Szmaragdowym” i kopałam dołki pod róże które dotarły do mnie na początku tygodnia.
Zamówiłam sobie (już jakiś czas temu, z wysyłką po 15 października, więc dotarły zgodnie z planem) trzy różyczki: PINK BABYFLOR, PEPITĘ i LARISSĘ. Przyjechały do mnie pięknie zapakowane, śliczne różane okazy tylko, że z gołym korzeniem, więc nie mogły zbyt długo czekać za zadołowanie w docelowym miejscu.
Posadziłam je razem z kupioną w Skierniewicach trawką MOUDRY…mam nadzieję, że będzie ładnie.

W związku z powyższym przedstawiam wszystkim odwiedzającym nowe mieszkanki „Szmaragdowego”

Piękne. U mnie chyba jedna wypadnie ale juz nic nie kupuję. Musze ogarnąć te ktore mam. Ale te Twoje śliczne. Pozdrawiam i ślę buziaki

AgataP - fajnie Agata że zaglądasz.
Do tej pory myślałam, że róże to nie moja bajka...ale chyba powoli się do nich przekonuję. Ehhh...kobieta zmienną jest!

W niedzielę ekipa łódzka wybrała się do Rogowa na jesienny „spacer po czerwonym dywanie”. Słoneczna pogoda i cudowne kolory zrobiły swoje…było przepięknie.
Po bajecznie kolorowym Arboretum oprowadzał nas sam Pan Kierownik. Niezwykle ciekawie opowiadał o październikowych niezwykłościach ogrodu, zaprowadził nas w najpiękniej wybarwione miejsca i pokazał najciekawsze okazy ze wspaniałej kolekcji drzew i krzewów.
Tytułowy „czerwony dywan”…

Dodatkową atrakcją była możliwość poznania oraz posmakowania egzotycznych owoców, których nigdy w życiu nie próbowaliśmy…ba…nawet niektórych nigdy nie widzieliśmy a o ich istnieniu dowiedzieliśmy się dopiero wczoraj.
Owoce okazały się być w większości smakowite….no może w wyjątkiem derenia kousa (był po prostu wstrętny) oraz kasztana jadalnego, który podany na surowo i nie dał się ugryźć.




Powidła z kaliny koralowej oraz jarzębu Brekinii nawet smakowały, natomiast herbatka z liści lindery oraz kawa z żołędzi (z kardamonem i goździkami) raczej nie powalały na kolana…a nawet brrr,,,były ohydne

Ekipa łódzka w składzie: Margarete, rozark, Krys, Nikita, kuzynka Ela, kuzynka kuzynki Agnieszka oraz Czasoumilacz bardzo, ale to bardzo dziękują Bogdzi, która to po cudownym spacerze w Rogowie równie cudownie ugościła nas u siebie w domu. Przepis na pyszną kiełbaskę w duszonej cebulce już skopiowany do domowych, kulinarnych archiwów, a i smakowite „codzienne” ciasto było grzechu warte.
DZIĘKUJEMY Bogdziu!!!
Słodkie buziaki od wszystkich dziewczyn także dla Pana Domu !!!

PS. Ogród Bogdzi w jesiennej szacie wraz z zapożyczonym bukowym krajobrazem jak zwykle zachwycał i budził podziw!

Ale miałyście super spotkanko i świetną wycieczkę
Nie wiedziałam, że owoce derenia Kousa można jeśćMówisz, że nie dobre