Alisonek prosiła o zdjęcia mojego „mini sadu”, więc przy okazji sprzedam Wam pomysła na 3 poziomowy „owocowy zakątek” (głównie dla tych u których występuje ogrodowy chroniczny brak miejsca)
W tamtym roku wpadłam na pomysł posadzenia kilku krzaczków owocowych, w związku z tym stworzyłam coś co żartobliwie nazwałam „mini sadem”. Dlaczego sad? Otóż dlatego, że uwielbiam owoce. Dlaczego mini? Bo w mojej rodzinie, owoce lubię tylko ja, ewentualnie częstuję nimi gości. Z owoców mój M i syn wybraliby – schab…
Mój sad to minimum powierzchni, maximum wykorzystania. Na powierzchni niespełna 1m² mieszkają: 2 krzaczki porzeczki czerwonej, 2 porzeczki białe, 2 porzeczki czarne, 2 agresty oraz 15 poziomek. Jak to zrobiłam?
Już pokazuję…ale najpierw kilka słów objaśnienia ponieważ mój „mini sad” jest naprawdę w rozmiarze „kinder” i mało co widać na zdjęciach
Podzieliłam „mini sad” na 3 poziomy:
- pierwszy poziom to poziomki
- drugi poziom to krzaczki szczepione na pniu na wysokości ok. 50 cm (jeden agrest, jedna
porzeczka czerwona, jedna biała i jedna czarna)
- trzeci poziom to identyczne owocowe krzaczki jak na poziomie drugim jednakże szczepione na
wysokości ok. 1 m
I tym sposobem mam co chciałam, krzaczki nie są ściśnięte i jest jeszcze sporo miejsca. Chciałam posadzić jeszcze, pomiędzy poziomkami jagodę leśną – ale jest raczej nieosiągalna. Myślałam nawet, żeby wykopać z lasu kilka krzaczków, ale nie wiem czy to dobry pomysł? Nie słyszałam nigdy, żeby ktoś miał w ogrodzie jagodę leśną… chyba by się nie przyjęła, nie to środowisko (na jagodę kamczacka lub borówkę amerykańską niestety brak miejsca).
A teraz zdjęcia: widok ogólny i z zaznaczonymi poziomami
a tak „mini sad” owocował w zeszłym roku (pozostałe owoce zżarłam zanim zdążyłam zrobić fotkę)
Aha…zapomniałabym…kupiłam jesienią 3 krzaczki minikiwi i jeden krzaczek Goji…czekają w „poczekalni” na wiosnę, żeby wsadzić je do ziemi (będą rosły przy płocie za „mini sadem”).