ojej , a ja mam posprzątane , wygrabione
i znów żle ,
ile jeszcze muszę się nauczyć

ps. myslałam ,że hosty są odporne

Ania111 - Aniu, nic złego nie zrobiłaś. Są dwie szkoły: jedna mówi żeby jesienią sprzątać liście, bo wilgoć i choroby grzybowe. Druga mówi, żeby liście zostawić ze względu na mróz i wirus HVX.
Jak masz jakieś pytania to śmiało pytaj (odpowiem wieczorowa porą)...teraz nie mogę za bardzo się rozpisywać bo jestem w pracy.

Sumaki są piękne, ich jesienne przebarwienia są faktycznie widowiskowe, ale jednak wolę je oglądać na polach
Aniu - dziękuję za siewki, na pewno będą się miały znakomicie u Ciebie

Aniu z Uroczyska - schowane się nie znalazły, mam od sąsiadki nasiona tegorocznych. Dla Ciebie też wystarczy. A dlaczego tylko "popatrzeć"?
Ja osobiście bardziej lubię lodowisko na Retkinii, ale w doborowym towarzystwie to wszędzie jest fajnie

Hosty w doniczkach nawet zimują be problemu, mrozy im nie straszne! Dlatego lubię

Podglądam Madzia. Kostka super. Szkoda ze takiej ekipy to nie mam za nieduże pieniądze... heh.

pozdrawiam buziaki!

mikina34 – ja też się trochę boję tych sumaków. Dlatego u mnie wyeksmitowały poza ogród i cieszą oczy od strony ulicy.

aga55 – Aga, jeździliśmy zwykle na lodowisko „Bombonierka”, bo godzinowo mam bardziej pasowało, ale Retkinia też fajna. Niech no tylko minie szaleństwo bożonarodzeniowe to trzeba będzie coś zorganizować.

popcorn – Carola, ja też długo szukałam ekipy do kostki, bo na te kilka m² to nikt z fachowców nawet spojrzeć nie chciał. Zupełny przypadek, że ci Ukraińcy znaleźli się u mnie.

Troszkę mnie nie było…ale to wszystko przez mój PESEL…To on wszystkiemu winien, przecież to nie moja wina, że mam tyle lat co mam i nastąpiło zmęczenie materiału. Tu się trybiki troszkę wytarły, gdzieś indziej śrubeczka poluzowała …jednym słowem ociupinkę na zdrowiu podupadłam..ale…ALE !!! Już dźwigam się do góry!
Bo przecież ja cholera jestem i tak łatwo się nie poddam !!!
Tak więc do dzieła droga Nikito, a ponieważ na L quattro znaczy na zwolnieniu jestem i odpoczywać powinnam to….okna pomyte, firanki wyprane, pościel zmieniona, „przegląd” zawartości szaf i schowków wszelakich wykonany, całe mieszkanie wysprzątane, prezenty kupione, choinka ubrana.

No i żeby nie było że tylko „fizycznie” jako menager house spędzam wolne chwile… towarzysko-rekreacyjnie też się uaktywniłam.
W minioną niedzielę dzielne dziewczyny z ekipy łódzkiej (hmmm…no powiedzmy przedstawicielki ekipy łódzkiej w ilości trzy sztuki) spotkały się na wiankowaniu.
Pracowałyśmy wytrwale przy dźwiękach rytmicznych żeglarskich szant (a co… kto mam zabroni!!!), popijając winko i świetnie się bawiąc.


Aniołki Charliego w akcji…


Ja z winkiem grzeję się przy kominku, ale zgadnijcie kto był Mikołajem?

Potem jeszcze smakowity posiłek (serwowany przez gospodynię) + okropnie pyszne ciasto (autorstwa Eli).

Najpierw był chaos i twórczy bałagan, ale już po chwili….








wśród naszej radosnej twórczości trafił się jeden stroik na stół (dla ośrodka dzieci niepełnosprawnych)