W ogrodzie zachowuje się nie nagannie, największy problem to żółte plamy na trawniku, czasem robi za areator, kiedy już posiusia trawę, ale pogodziłam się z tym. Na początku z uporem maniaczki przesadzała mi cebule kwiatowe, ale teraz już odpuściła.
Moja sunia jak była mała to uwielbiała kopać dziury. Wtedy jakoś mnie to specjalnie nie przerażało, bo ogród składał się z kilku drzew, a ja wtedy jeszcze jakiejś ogrodowej pasji w sobie nie odkryłam. Ale z czasem wyrosła i przestała. Teraz nawet jak wlezie gdzieś na rabatkę to tak fajnie delikatnie chodzi jakby wiedziała, że nie wolno niszczyć roślinek. A czasem mówię "wyjdź stamtąd" to popatrzy i taka skruszona wolniutko wychodzi . Nie mogłabym nie mieć psa . Zresztą uważam, że dzieci powinny wychowywać się przy zwierzętach. Uczy je to wrażliwości na los zwierzaków.
Co do mojego psa to on jest naprawdę mega grzeczny tylko...za płotem sąsiada jest mini york i jak się spotkają to wzdłuż siatki "koszą" wszystko biegając od lewej do prawej.Muszę odgrodzić się jakoś od sąsiada i bedzie po kłopocie.Tu mam kłopot.Drzewka bedą rosły powoli zresztą ja już mam wystarczająco dużych drzew.Wyższy płot to kasa.Pozostaje chyba tylko winobluszcz puścić tylko czy on nie jest kłopotliwy,czy nie zdominuje rabaty ??Może macie jakieś inne pomysły?
Coś ty, sadź śmiało. Ja mam winobluszcz trójklapowy i pięciolistkowy i jestem bardzo zadowolona. Stanowi cudowną przesłonę od sąsiadów, a trójklapowy zasłonił paskudny murek .
Na temat posiadania zwierzątek mamy podobne zdanie. Kiedy moje dzieci były małe, w domu zawsze były zwierzątka, papugi, świnka morska, były też kanarki, a przez jakiś czas była też czarna myszka. Jednak przez długi czas bo aż 15 lat była z nami nasza sunia, cudny mieszaniec której nikt nie chciał. Jej ciężarna mama wypędzona przez gospodarza oszczeniła się w polu. Kiedy dzieci ją znalazły dla kilku jej dzieci było już za późno. Z całej siódemki szczeniąt przeżyły tylko trzy. Odbyła się szybka akcja szukania nowych domów. Dwa pieski znalazły dom ale była jeszcze ta najmniejsza sunia, to właśnie ona została u nas. Wszystkie maleństwa wymagały jeszcze karmienia smoczusiem, ale udało się. Sunia przez całe swoje długie życie odwdzięczała się nam za to że ja uratowaliśmy, zupełnie jakby to wyczuwała. Była bardzo zrównoważonym i mądrym psem, nigdy nie była szkolona a potrafiła reagować na najmniejszy gest, najciszej wypowiedziane słowo. Z całą pewnością mogę powiedzieć że takiego drugiego psiaka jak ona już nigdy mieć nie będę. Uff ale mnie wzięło....
Z doświadczenia wiem że takie bieganie wzdłuż ogrodzenia jest bardzo trudno wyeliminować, pieski nie muszą się wcale widzieć, im szybciej zaczniesz takie zwyczaje konsekwentnie eliminować tym będzie Ci łatwiej nad tym zapanować.
O tak, psy umieją być wdzięczne . Nasza sunia w ogień by za nami poszła . Mój tata zawsze powtarza: "psy tylko mówić nie umieją". I trudno się z tym nie zgodzić.