Do photoshopa się nie dotykam. Może moje chwastowisko wreszcie ruszy po tej dzisiejszej dawce deszczu. Chociaz chyba jakiś wspomagacz by się mu przydał.
Miejsce na zakątek narazie. Wylewamy z eMem nad nim siódme poty. Już nie mogę się doczekać kiedy wyjdziemy z prac ziemnych... Ale tak to jest jak się walczy szpadelkiem i ręcami, a nie maszyną. Ale może za to potem bardziej będę doceniała to miejsce.