Dziś zaraziłam się też piernikami. Na forum już długo jest piernikowo. Dziś w szkole trzecia gimnazjum na zajęciach technicznych z panem piekła pierniki. Zapach unosił się wszędzie. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że to klasa niemal męska: sami chłopcy i dwie dziewczyny. Dziś tylko jedna była

Weszłam na chwilę do nich, a chłopcy nie do poznania, złapali bakcyla, wołali: Proszę pani, ja pierwszy raz w życiu ugniatałem ciasto... Proszę pani, ja pierwszy raz w życiu piekłem

Potem była degustacja, każda grupa częstowała, więc takie ciepłe pierniki o różnym składzie soli (w jednej grupie szczypta soli była zbyt duża, hi, hi ) znikały, jak ciepłe bułeczki. Nawet smakowały wszystkim.

Porwałam więc przepis i dziś w domu zapowiedziałam pieczenie pierników
Pierwszych w moim życiu
Początkowo miałam podstępny plan, by córa piekła je razem z Pawełkiem, ale ostatecznie ona czmychnęła do chłopaka, twierdząc, że to zabawa dla dzieci i musiałam przejąć pałeczkę. Pawełek wytrwał do końca, dzielnie pilnował czasu pieczenia. 7 minut z zegarkiem w ręku, w ósmej zaczynały się palić. Wałkował też i wycinał kształty.
Kilka na koniec polukrował i skonsumował zapijając mleczkiem. Reszta wylądowała w pudełkach, aby skruszała do świąt.