Czosnek niedźwiedzi
Takie mam poletko w warzywniku, obok róż jadalnych, naprzeciwko szklarni.
Wilgotno i półcień.
Za rok powinien być już pożytek
Obok jest floks o białych kwiatkach. Trzeba go przesadzić, zresztą miał być tu tylko na chwilę.
Oczywiście parę garstek w tym roku zerwaliśmy ale miałam na myśli przygotowanie zapasów Nie urywałam też wszystkich listków tylko po jednym z cebulki. Niech się wzmacnia.
Renatko, moim zdaniem na tym przysypanym (pękniętym) odcinku szykują się korzonki, ale to tylko moje zdanie, a ja żadna specjalistka.
Myślę że tydzień jej powinien wystarczyć, jeżeli nie puści liści to na Twoim miejscu pożegnałabym ją.
Wiem że dębolistna przypadła Ci do gustu i dlatego zmusiłam mamuśkę do małej gimnastyki. Udało mi się przygiąć jeden pęd i przysypać ziemią. Śledź do namiotu świetnie się sprawdził.
Nie chciała z patyka to może wyda potomstwo z odkładu.
Ewa pomagałaś mi w tamtym roku z bruzdownicą.
Pisałam, że ucinam każdy pęd zaatakowany od dwóch lat.
W tym roku zaryzykowałam i obcięłam róże przy samej ziemi koło 7 marca.
Wzruszałam też ziemię wokół róż.
Chyba to ryzyko się opłaciło.
Tu na zdjęciu Olivia i Queen Elizabeth ale inne róże też budują ładne krzaczki.
Najbardziej jestem zadowolona z róży Geoff Hamilton, bo najbardziej cierpiała z powodu bruzdownicy.
Póki co nie zauważyłam ani jednego zwisającego, zamierającego pędu.
Czekamy...
Ślicznie Ci dziękuję, choć mam nadzieję, że mój patyk ruszy
Miejsce w którym rosła widać jest za ciemne, przesadziłam już tam bergenie.
Muszę pomyśleć nad innym. U Ciebie i u Ani w dębowym jest na słonecznym miejscu. Najwyżej przesadzę miskanta...
Dziś znów pada.