Witam sie nareszcie deszczowo

)))
Ilonka to nie tylko miękkie serce, ale i poczucie odpowiedzialności. Przecież nawet jeśli znajdziesz dobry dom z kochającymi , dbającymi właścicielami, to po piwersze psich przyzwyczajeń nie zmienisz. Ba! Nawet mogą sie pogorszyć. Po drugie kogoś delikatnie mówiąc ubierzesz w swoje problemy. A po trzecie zawsze serce pęka, bo wiesz że oddajesz kogoś komu obiecałaś godne życie i dałaś nadzieję.
Rozumiem rozterki.
Ola, moja Frida jest rasowym labradorem z papierami, dzięki czemu mam gwarancję charakteru psa. Przeszła szkolenie, które nie było łatwe z jej ADHD i trwało prawie rok od 7 mca życia. Trenerka kazała mi przyjeżdżać z psem pół godziny przed zajęciami, żeby się wybiegała w danym miejscu, bo rozwalała zajęcia. Na przerwach wszystkie psy biegały wolno, moja na 20 m linie (BTW do dziś jej używam). I co mogę powiedzieć. Szkolenie nauczyło jej wykonywania poleceń, chodzenia na smyczy i generalnie karności.
Ale na komendę "do mnie!" jak ma coś ciekawego do powąchania albo zjedzenia (typ odkurzacz), nie przychodzi, ganiam ją po łące. Nie ma takich sytuacji, że pies mnie prowadzi na smyczy, idzie ładnie przy nodze czy przy rowerze (teraz ma już zbyt chore stawy biodrowe i nie biega).
Sytuacji domowych i ogrodowych na szkoleniu się nie nauczysz, chyba że szkolenie będzie prowadzone w domu. Ale! szkolenie psa (tak samo jak praca np. logopedyczna z dzieckiem) to 30% wkład trenera i 70% właściciela. Pomyśl może zatem o wynajęciu na jedną lekcję trenera dla swoich psów, który pokaże Ci jak uczyć (bo to też nie jest oczywiste), a resztę pracy zrobisz sama z M.