Moje zakupy bardzo ubogie w porównaniu z tym co dziewczyny pokupowały.
Kupiłam jednego miskanta Kleine Fontane bo mi się wiosną nie przyjął i stało puste miejce w szpalerze.
I nieplanowo kupiłam proso Shenandoah, bo mnie zauroczyło.
Podobała mi się jeszcze odmiana Squaw, ale pani ze stoiska wprowadziła mnie w błąd opisując go, więc nie kupiłam, teraz trochę żałuję, choć po przeczytaniu opisów wnioskuję, że obie odmiany bardzo podobne są.
Z pustymi rękami nie wróciłam, ale też szaleństw dużych nie było.
Był przepiękny nowy miskant Dread Locks, na którego się czaiłam, niestety, kilka sztuk jakie były na stoisku już od piątku były zamówione - muszę go gdzieś, kiedyś wyhaczyć i nawet nie wiem, czy Ty mi w tym nie pomożesz
Na prive Ci napiszę
Udało się jak najbardziej, mimo, że większość z nas widziała się pierwszy raz to okazuje się, że wspólna pasja naprawdę łaczy i od razu łapie się kontakt.
Dotarliśmy wczoraj w nocy, już z deszczem, tym bardziej można się cieszyć, że pogoda w weekend tak nam się udała.
W największej torebce są nasionka jarzmianki Variegata, w mniejszej jarzmianki jak ma Gosia Malkul, czyli takiej brudnobiałej, leciuteńku różowawej nawet i jeszcze w trzecim woreczku są nasiona mikołajka.