Monika Ty akurat aż tak daleko nie masz, wpadnij kiedyś to Cię obdaruję jarzmiankami i kłosownicą, choć uczciwie przyznaję, że moje zachwyty nad tą trawą już przeminęły - wiosną co prawda jest cudna, ale latem już traci na urodzie i te kłosy pojawiające się mimo wyrywania są drażniące.
Przemyśl, bo ja planuję niedługo te moje wielkie kępy eksmitować.
Edytko dziękuję za tą opinię na temat kłosownicy, taka fajna mi się wydawała, tak zapełnia przestrzeń, ale dobrze, że piszesz o jej wadach... to chyba będę szukać dalej... idę priva pisać
to się cieszę, że Miami Ci się spodobały, bo jeśli dobrze kojarzę to sama Ci je proponowałam
Mówisz, że tak się dzieje z tymi różami?
Ja wiosną miałam obawy, że w ogóle nic z nich nie będzie, bo pędy miały ten miąższ w środku ciemniejszy i taki gąbczasty, ale nawet ładnie ruszyły, krzaki duże zbudowały, zobaczymy jak się dalej będzie sytuacja przedstawiać w sezonie.
Ogólnie jestem zadowolona, w jednym roku bardziej chorowała, a tak to niespecjalnie się pod tym względem różni od pozostałych róż, choć wg opisów tą odporność ma słabszą.
Niewątpliwie jest to niezwykłej urody odmiana i pięknie pachnie, Old Port jest właściwie identyczna tylko krzak buduje większy.