Nasz domek z projektu kupionego (przrobionego), oczywiście lauby nie przewidywał. Ale, jak można na śląsku opolskim nie mieć lauby? Będzie, choć bardziej zabudowana. Ma powstać w tym roku. Choć nie obiecuję na 100%, bo przecież wiecie, że u nas wszystko z poślizgiem. Plany są! Marzenia są! I tego sie trzymamy!
Tylko pan w szkółce mi mówił, żeby przez pierwsze dwa sezony tylko podlewać, nie nawozić, bo mówił, że ludzie nawożą, tuje śmigają bardzo w górę, a rzadkie są Cała siła w wodzie, ja to zimą im specjalnie śnieg z odśnieżania noszę Sąsiedzi patrzą na mnie jak na wariata, ale do tego już się przyzwyczaiłam
O sąsiadów sie nie martwię. Mam blisko jednych i widzę ich rzadko. Latem, jeszcze, jeszcze, ale tak jak dziś, żywego ducha nie widać. Już się zastanawialiśmy z mężem latem, czy jak zamieszkamy, to też tak w domu będziemy dupkować? My wstajemy rano robimy śniadanie, jemy na zewnątrz (piszę o lecie), idziemy w ogród, przerwa na kawkę (ja) i herbatę (mąż) i znow się rozłazimy po ogrodzie. Obiad i znów sie rozłazimy i tak cały dzień. A mieszkańców obok nie widać. Może to i lepiej!
Wodę mogę zapewnić raz w tygodniu. Cisy posadzone zeszłą wiosną nie narzekają. Dostają pić raz w tygodniu (dwa w porywach) i wyglądają dobrze. Może dlatego właśnie, że rzadko, ale porządnie.