Dominiko, hakonechloa wyglada tak samo. Z koszeniem u mnie również tak samo . Po ostatnim koszeniu męża, zawarliśmy kompromis. Po kilkuminutowych przepychankach słownych. Ja koszę. I tylko ja! On dba o paliwo, o wyczyszczenie kosiarki, o wszelakie ostrzenia, oleje, naprawy, przeglądy i coś tam jeszcze co wyniknie z nagła. Czyli ma kosiarka ma działać jak burza.
A tak na poważnie, to może się różnić odcieniem, wielkością itp.
Nie wiem, co te chłopy mają z koszeniem... Pamiętam, że jak kiedyś sąsiadka mi opowiadała, jak jest dumna ze swojego męża, że tak ładnie kosi trawę, bo np. zięć nie umie, to w duchu się śmiałam, bo jak kurde, można nie umieć kosić. No można
Oto jest pytanie Aniu. Nie wiem czym się różni, bo ja sie nie znam. Zapytana Pani w szkółce o różnice, nie wiedziała o co mi chodzi i patrzyła na mnie dziwnie. Dla mnie sie nie różni. Kupiłam, bo potrzebuję zielonej, nie paskowanej, złotej, żółtej czy jak tam. Toszka napisała mi, że słoneczko zielonej nie będzie przypalać i przy podlewaniu da radę. Prawdę mówiąc, nawet gdyby napisali, że to hakonechloa z kosmosu, to też bym kupiła. Zobaczymy jak da radę w warunkach "polowych".Będę informować.