Nikita
11:25, 05 paź 2015
Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
Carola, trzymaj się, jesteś twarda kobita i dasz radę ....bez względu jaką będziesz musiała podjąć decyzję.
Jankosia i Krysia niestety mają rację....życie jest twarde i czasami bezlitosne.
Cały czas mam nadzieję, że z kicią powoli będzie coraz lepiej, ale gdyby nie....to nie możesz mieć wyrzutów sumienia, walczysz o nią jak mało kto!!!!!!, robisz wszystko, a nawet więcej , żeby jej pomóc i ją ratować!!!!!!!!!!
Ja osiem lat temu walczyłam tak o mojego poprzedniego owczarka niemieckiego. Miał ucisk na kończyny tylne i też porażone nerwy odbytu. Ledwo chodził, a po schodach znosiłam go na rękach (a ważył ok. 40 kg). Najgorsze było nie kontrolowane wypróżnianie.... sprzątałam po nim kilka razy na dobę przez 3 tygodnie!!! Nons stop wietrzenie mieszkania, zużyłam miliony odświeżaczy powietrza i tony detergentów!!!!!
Pani weterynarz jak dowiedziała się że sprzątam po nim przez 3 tygodnie to aż krzyknęła :..."ile???? 3 tygodnie????. Ludzie w takiej sytuacji wytrzymują góra 2-3 dni".... A ja walczyłam do końca. Wymiękłam dopiero wtedy jak lekarka mi powiedziała, że on bardzo cierpi. Po za tym błagalny wzrok mojego psa (taki: pomóż mi...proszę...) będę pamiętała do końca życia...nawet teraz jak to piszę to ryczę i łzy mi kapią na klawiaturę. Jedynym ratunkiem i ulgą w cierpieniu było...niestety uśpienie. Nie było już innego wyjścia.
Wyszłam z Kliniki, wsiadłam do samochodu i nie miała siły nawet przekręcić kluczyka...płakałam przez 2 godziny. Po powrocie do domu przez 12 godzin nie powiedziałam ani jednego słowa...wszystkie dźwięki grzęzły mi gdzieś w gardle...."Bolało" jeszcze długo...ale cóż, takie jest życie. Też mówiłam, że już innego psa nie będzie...po 3 miesiącach pojawił się nowy owczarek niemiecki...był lekiem na cały żal i cierpienie.....
Carola, zaglądam na twój wątek kilka razy dziennie, więc informuj na bieżąco, bo wszyscy się bardzo martwimy.
Carola, pamiętaj , nie jesteś sama....
Jankosia i Krysia niestety mają rację....życie jest twarde i czasami bezlitosne.
Cały czas mam nadzieję, że z kicią powoli będzie coraz lepiej, ale gdyby nie....to nie możesz mieć wyrzutów sumienia, walczysz o nią jak mało kto!!!!!!, robisz wszystko, a nawet więcej , żeby jej pomóc i ją ratować!!!!!!!!!!
Ja osiem lat temu walczyłam tak o mojego poprzedniego owczarka niemieckiego. Miał ucisk na kończyny tylne i też porażone nerwy odbytu. Ledwo chodził, a po schodach znosiłam go na rękach (a ważył ok. 40 kg). Najgorsze było nie kontrolowane wypróżnianie.... sprzątałam po nim kilka razy na dobę przez 3 tygodnie!!! Nons stop wietrzenie mieszkania, zużyłam miliony odświeżaczy powietrza i tony detergentów!!!!!
Pani weterynarz jak dowiedziała się że sprzątam po nim przez 3 tygodnie to aż krzyknęła :..."ile???? 3 tygodnie????. Ludzie w takiej sytuacji wytrzymują góra 2-3 dni".... A ja walczyłam do końca. Wymiękłam dopiero wtedy jak lekarka mi powiedziała, że on bardzo cierpi. Po za tym błagalny wzrok mojego psa (taki: pomóż mi...proszę...) będę pamiętała do końca życia...nawet teraz jak to piszę to ryczę i łzy mi kapią na klawiaturę. Jedynym ratunkiem i ulgą w cierpieniu było...niestety uśpienie. Nie było już innego wyjścia.
Wyszłam z Kliniki, wsiadłam do samochodu i nie miała siły nawet przekręcić kluczyka...płakałam przez 2 godziny. Po powrocie do domu przez 12 godzin nie powiedziałam ani jednego słowa...wszystkie dźwięki grzęzły mi gdzieś w gardle...."Bolało" jeszcze długo...ale cóż, takie jest życie. Też mówiłam, że już innego psa nie będzie...po 3 miesiącach pojawił się nowy owczarek niemiecki...był lekiem na cały żal i cierpienie.....
Carola, zaglądam na twój wątek kilka razy dziennie, więc informuj na bieżąco, bo wszyscy się bardzo martwimy.
Carola, pamiętaj , nie jesteś sama....