Ogrodowiskowe refleksje nachodzą mnie zawsze piatkową porą. "I choć mama goni to ja wiem że mogę radę dać, mieć siłę na kolejny dzień" - jak śpiewał pewnien pomniejszy...
Moje życie dzieli się na epokę przed- ogrodowiskową i ściśle po. O ile "przed" nie martwiłam się zbytnio weekendową prognozą pogody o tyle "po" stała się ona priorytetem mojego tygodnia. I gdy Pan Chmurka zapowiada deszcze i pluchy mam ochotę go wykastrować i wtrącić co najmniej do Mordoru i to nabitego na pal po same... uszy a jego cynaderki w sosie czosnkowym przyrządzić na sobotni obiadek.
O ile w szczęśliwej epoce "przed" byłam niezmiernia dumna i zachwycona swoją wiedzą botaniczą, bo wszak rozróżniałam znakomicie róże pienne od pnących o tyle "po".... mój stan samouwielbienia nieco osłabł.
Weszłam sobie na Ogrodowisko pewnego anno domini, coby troszkę wspomóc Was moją jakże bezcenną wiedzą, coby troszkę dać upust mojej wikipedii osobistej...Weszłam sobie z filiżanką kawy, tylko na chwilkę...i co mi tam Danusie, Marzenki, Asie, Iwonki czy Anulki jakieś..wszak JA SIE DOBRZE ZNAM i pomogę Wam a co mam nie pomóc..
Wszak miałam na parapecie swego panieńskiego okna kilka kaktusów, wszak wynieniałam wodę różą od chłopaka, wszak jako mężatka nie raz, phi i nie dwa siałam rzeżuchę a i seler mi raz wyrósł całkiem spory...
I wlazłam taki nihilista egzystencjonalny, taki bufon nadęty. I biję się w piersi i nigdy juz nie powiem "WIEM" i po kilku latach tu spędzonych na podgladaniu stwierdzam że d...pa ze mnie nie ogrodnik, że Pan Pikuś jestem malutki.
Oniemiałam z wrażenia. I chapeau bas dla Was dziewczyny. I malutki robaczek jestem.
I dzisiaj po tych kilku latach nie rozumiem jak mozna Miedzianu nie znać wszak to podstawa jest i lekarstwo na zło wszelakie i jak można Limek nie kochać i tej piep.... stipy nie siać i jak... ogrodów nie kochać i jak ich nie przeklinać zarazem.
I nie cierpię ogrodu za to że jest tak wymagający, że nie rośnie jak moje ciasta drożdzowe i nie cierpię go za to że jak Kondzio zamiast nowej pary spodni w starych biegam i przenigdy się nie przyznam że podróbki moich ulubionych perfum kupuję bo akurat szpadelki cudne rzucili i takie całuśne sekatorki.
I choć czasami mam focha z przytupem na Danusiowe rady to jednak wiem, że rację ma...
I choć mi ciężko taki rachunek sumienia robic i żal za grzechy wyznawać to jednak trza mi się oczyścić wreszcie.
Ale... jako że kobieta ze mnie jednak to sobie poszłam na pazurki akrylowe... bo jesli nawet ogrodnik jestem do du... to z pazurem czerwonym przynajmniej i jutro tym pazurem /sztuk 10/ ziemię orać będę bez żalu zupełnego / a jeśli się przydatne okażą to i u stóp zrobię, zawsze to 20 zamiast 10 do orania/
No to dobrej nocy wszem bo jutro świtem wstać trzeba aby oprysk uskutecznić bo Marzenka nmówi że już trza.. No to jak trza...to trza!